Takie ostre stanowisko deklarują - jak informuje "Dziennik" - politycy Sojuszu. - Nie należy patrzeć na jak na urząd z XIX wieku, w którym jak ktoś po studiach się znalazł, to wyjdzie po emeryturze i napisze pamiętniki - ripostuje Paweł Kowal, wiceszef MSZ. Czy nową ustawę poprze ? - Nie mówimy "tak", nie mówimy "nie" - odpowiada dyplomatycznie , szef resortu polityki zagranicznej w gabinecie cieni tej partii. "Platforma liczy, że naszymi rękami wyczyści MSZ i przejmie go w następnych wyborach" - ocenia jeden z polityków . Po piątkowej publikacji "Dziennika" o szykowanych przez rząd zmianach w MSZ w szeregach lewicowej opozycji zawrzało: "Próba pozbycia się z dyplomacji ludzi z przeszłością z PRL to stosowanie odpowiedzialności zbiorowej, a na to nie ma zgody" - mówi z SLD, zapowiadając zaskarżenie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. - To ewidentny przykład czystek i stosowania metod bolszewickich - wtóruje , b. szef MSZ, eurodeputowany SdPl. Jego zdaniem w doborze kadr powinny liczyć się tylko kompetencje, a nie przeszłość pracowników resortu. Jednak fachowość nie była dotychczas jedynym kryterium: rezydująca w ambasadzie RP w ważnym kraju azjatyckim radca ds. politycznych przez lata pełniła funkcję kaowca w komendach milicji. Jej mąż, niezweryfikowany pracownik SB, jest na tejże placówce pracownikiem technicznym. Takich przykładów można przytoczyć więcej. I to ma się zmienić - zaznacza "Dziennik".