Jak przekazał rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Łukasz Łapczyński, Maksymilian F. został doprowadzony do Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej we Wrocławiu, gdzie prokurator ogłosił mu zmienione zarzuty zabójstwa dwóch policjantów na służbie poprzez oddanie do nich strzałów i spowodowanie obrażeń głowy skutkujących śmiercią pokrzywdzonych. - Podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił złożenia wyjaśnień - powiedział prokurator. Wrocław: Maksymilian F. ze zarzutami zabójstwa. Prokuratura zmieniła kwalifikację Do postrzelenia 45-letniego asp. szt. Daniela Łuczyńskiego i 47-letniego asp. szt. Ireneusza Michalaka doszło w piątek wieczorem przy ul. Sudeckiej we Wrocławiu. Strzały do policjantów oddał 44-letni Maksymilian F. w momencie, gdy był transportowany do komisariatu. Mundurowi trafili w ciężkim stanie do szpitala. Maksymilian F. wcześniej został zatrzymany przez innych funkcjonariuszy. Mężczyzna był poszukiwany listem gończym za oszustwo. Po oddaniu strzałów do policjantów F. uciekł. Policyjna obława zakończyła się w sobotę rano. Mężczyzna został zatrzymany, miał przy sobie broń. Maksymilian F. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Śmierć funkcjonariuszy, o której powiadomiono w poniedziałek oznacza, że zmieniona zostanie kwalifikacja czynu. F. będzie sądzony za zabójstwo. W poniedziałek po południu Komenda Miejska Policji we Wrocławiu powiadomiła, że asp. szt. Daniel Łuczyński zmarł. Kilka godzin później funkcjonariusze przekazali informację o śmierci drugiego policjanta - asp. szt. Ireneusza Michalaka. Media: Maksymiliana F został "wnikliwie przeszukany" We wtorek poinformowano, że Maksymilian F. został w trakcie zatrzymania dwukrotnie przeszukany przez policyjne ekipy. Z ustaleń "Rzeczpospolitej wynika", że jedną z czynności zarejestrował monitoring i była ona na tyle starannie przeprowadzona, że pewne jest, iż nie miał wówczas przy sobie broni. Podczas zatrzymania mężczyzna był spokojny, a przeszukanie rzekomo odbyło się "wnikliwie". Następnie zabrano go na komisariat radiowozem, w którym potem doszło do tragedii. Do drugiego przeszukania doszło około godz. 20 na komisariacie. Jak ustalili dziennikarze, 44-latka sprawdzono "do majtek", a czynności zarejestrował monitoring. Wiadomo więc, że w tamtej chwili mężczyzna nie miał przy sobie broni. Przy przeszukaniu, funkcjonariusze pobrali także odciski palców zatrzymanego. Według nieoficjalnych informacji broń, z której strzelał to rewolwer czarnoprochowy. Najprawdopodobniej F. wcześniej schował broń w aucie, na przykład pod siedzeniem. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!