Jednocześnie sąd uznał za uzasadnione zażalenie PiS dotyczące tej części spotu, w której jest mowa o zwalnianiu przed rząd stoczniowców oraz o przyznaniu przez prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz nagród "swoim ludziom". Oznacza to, że PiS może emitować swój spot, ale tylko częściowo. Nie mogą się w nim znaleźć informacje uznane przez SA za nieprawdziwe. Sąd Apelacyjny orzekł też, że PiS musi przeprosić za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o tym, że rząd miał załatwić zlecenia żonie Grada i firmie Misiaka. Komitet Wyborczy PiS ma opublikować, w ciągu 48 godzin od uprawomocnienia się orzeczenia, płatne ogłoszenie na antenie TVN24, TVN, TVP1, Polsat News i Polsat, w paśmie czasowym między godz. 20 a 22. Orzeczenie sądu jest ostatecznie i nie przysługuje od niego odwołanie. Sąd Apelacyjny rozpatrywał w poniedziałek zażalenie Komitetu Wyborczego PiS na wyrok Sądu Okręgowego, który w czwartek zakazał PiS rozpowszechniania nieprawdziwej informacji w spocie, jakoby rząd zwalniał stoczniowców, załatwiał firmie Misiaka zlecenie na 48 mln zł, a żonie Grada zlecenie na 50 mln zł, jak również informacji sugerującej, jakoby prezydent Warszawy przyznała "swoim ludziom" nagrody w wysokości 58 mln zł. Wiceszef PO Waldy Dzikowski zapewnił, że Platforma przyjmuje wyrok sądu z pokorą. Jednocześnie wyraził niepokój, że decyzja sądu jeszcze bardziej zaostrzy strategię Prawa i Sprawiedliwości wobec jego partii. - Z wyrokami sądu się nie dyskutuje. Pomimo tego, że sąd nie przyznał nam w pełni racji, to jednak spot PiS będzie zakazany w 60-70 proc. To powinno dać dużo do myślenia politykom PiS - powiedział Dzikowski. Jednak - w ocenie polityka Platformy - orzeczenie nie wpłynie jednak na zachowanie polityków PiS. - Nie dyskutujemy z orzeczeniem sądu. Mamy zakreślony czas 48 godzin na przedstawienie przeprosin - skomentował z kolei wyrok sądu rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak. Podkreślił jednak, że gdyby postępowanie nie toczyło się w trybie wyborczym, PiS udowodniłby, że całość reklamówki jest prawdziwa. Pytany o dalszą strategię partii na kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego, Błaszczak zapowiedział, że pojawią się spoty, które "będą pokazywały to co dzieje się w kraju, ale będą też pokazywały pomysły na to, co możemy zrobić w ramach UE". Zadowolony z decyzji SA jest senator Misiak. Zapowiada złożenie do sądu pozwu przeciwko PiS, w którym będzie się domagać indywidualnych przeprosin i być może odszkodowania. - To sprawiedliwy wyrok, bowiem ktoś wreszcie uznał w mojej sprawie fakty, o których mówiłem od dawna - mówił Misiak. Dodał, że wyrok cieszy go jeszcze z innego powodu, bowiem PiS, które "rozkręciło aferę wokół niego" - dzisiaj musi przeprosić. Z kolei zdaniem Ryszarda Kalisza (SLD), wyrok sądu apelacyjnego w sprawie spotu "Kolesie" jest słuszny, ponieważ PiS nie było w stanie udowodnić prawdziwości stwierdzeń zawartych w reklamówce. W ocenie socjologa prof. Jacka Raciborskiego, wyrok sądu apelacyjnego jest próbą nałożenia pewnych rygorów na treści propagandowego przekazu. Według specjalisty od politycznego PR Wiesława Gałązki z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu, decyzja ta ma znaczenie przełomowe i będzie wytyczać nowe zasady podczas kampanii wyborczych. Politolog dr Jarosław Flis uważa natomiast, że orzeczenie SA w sprawie spotu PiS nie zmieni w jakiś istotny sposób prowadzenie kampanii wyborczych. Jak dodał, nie zmieni też języka jakim posługują się partie, w tym przypadku Prawo i Sprawiedliwość.