"Pani Natalia K. (siostra kobiety - red.) zawiadamia na swoim profilu facebookowym o śmierci siostry Oksany K., która przed dwoma laty doznała udaru mózgu i była podopieczną naszego Stowarzyszenia przez niespełna rok" - napisał Horowski. "W grudniu 2018 roku, po wielu miesiącach trudnej rehabilitacji, odwieźliśmy ją do rodzinnej wsi koło Turki, tuż przy polskiej granicy. Jej stan ogólny był dobry, ale nie odzyskała sprawności pozwalającej na samodzielne życie. Przed dwoma tygodniami kontaktowałem się z Panią Natalią, otrzymałem informację, że Pani Oksana przebywa w dalszym ciągu w domu rodzinnym. Bardzo mi przykro. Wieczna pamięć!" - dodał. Pracodawca nie wezwał pomocy Do zdarzenia doszło na początku stycznia 2018 roku koło Środy Wielkopolskiej. Oksana K. mieszkała na terenie zakładu, w którym była nielegalnie zatrudniona. Gdy poza godzinami pracy doznała wylewu, pracodawca nie wezwał pomocy. Zabrał kobietę i jej siostrę do samochodu i zawiózł w okolice Środy Wielkopolskiej, gdzie zatrzymał się w pobliżu przystanku autobusowego, a następnie zadzwonił na numer alarmowy. Przyjechała policja, po chwili pogotowie ratunkowe. Kobieta w ciężkim stanie trafiła do szpitala, gdzie stwierdzono u niej krwotok do pnia mózgu. Pracodawcy kobiety - Jędrzejowi C. postawiono dziewięć zarzutów. Jeden dotyczy nieudzielenia pomocy, zaś osiem pozostałych zatrudniania pracowników bez stosownej procedury. Grozi za to do trzech lat więzienia. Adwokat: Jędrzej C. spanikował Po zdarzeniu Jędrzej C. zadeklarował pomoc poszkodowanej kobiecie, a jego adwokat złożył wniosek o warunkowe umorzenie sprawy. Pełnomocnik przedsiębiorcy podkreślał m.in., że Jędrzej C. przyznał się do stawianych mu zarzutów, swoje zachowanie tłumaczył "spanikowaniem". Obrońca wskazał także, że została zawarta ugoda pozasądowa z pełnomocnikiem poszkodowanej Ukrainki. Strony zobowiązały się do zachowania w tajemnicy jej warunków. Wniosek obrony poparł pełnomocnik Ukrainki, a ona podpisała odciskami palców oświadczenie, że "nie żąda ścigania i ukarania Jędrzeja C., gdyż się z nim pojednała". Na warunkowe umorzenie postępowania nie zgodził się prokurator z uwagi na - jak podkreślił - "wysoki stopień szkodliwości społecznej czynu". We wrześniu 2018 roku sąd w Środzie Wielkopolskiej zdecydował jednak o warunkowym umorzeniu postępowania karnego wobec Jędrzeja C. na okres dwóch lat próby. Orzekł także na rzecz pokrzywdzonej nawiązkę w wysokości 10 tys. zł, a także poniesienie przez oskarżonego kosztów sądowych. Apelację od tego wyroku złożyła prokuratura, domagając się uchylenia wyroku w całości, wskazując na błędy w ustaleniach faktycznych i brak podstaw do warunkowego umorzenia postępowania. Pełnomocnicy poszkodowanej kobiety, jak i oskarżonego, wnieśli o odrzucenie apelacji, podkreślając, że strony doszły do porozumienia, pojednały się i zawarły ugodę. W czerwcu ub. roku Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał prawomocny wyrok w tej sprawie i zdecydował o uchyleniu wyroku sądu pierwszej instancji oraz zwrocie jej do Sądu Rejonowego w Środzie Wielkopolskiej w celu ponownego rozpoznania. Zagrożenie życia i zdrowia Sędzia Anna Judejko wskazała w uzasadnieniu, że oskarżony swym zachowaniem "zagroził jednemu z najważniejszych dóbr pozostających pod ochroną na gruncie Kodeksu karnego, do jakich należy życie i zdrowie innej osoby". Podkreśliła ponadto, że objawy, jakie miała w dniu zdarzenia Oksana K., "w postaci zaburzeń świadomości, braku możliwości nawiązania kontaktu słownego, połączone z niedowładem prawej strony - nawet dla laika powinny być wystarczającą przesłanką do niezwłocznego wezwania pomocy medycznej do miejsca pobytu chorej. A nie - doprowadzanie do sytuacji, w której osoba w tak poważnym stanie chorobowym jest dalej przemieszczana, przewożona, co jak wynika również z opinii, powodowało wzrost ciśnienia tętniczego i mogło doprowadzić do nasilenia zmian krwotocznych i do zgonu chorej". Ponowny proces Ponowny proces Jędrzeja C. rozpoczął się pod koniec grudnia ub. roku. Oskarżony przyznał się do stawianych mu zarzutów. Za pośrednictwem swojego obrońcy złożył także wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Wniósł o karę grzywny w wysokości 2 tys. zł za przestępstwa dotyczące zatrudniania pracowników bez zachowania procedur, zaś w odniesieniu do zarzutu związanego z nieudzieleniem pomocy Oksanie K. - o karę 6 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres 2 lat. Prokuratur nie sprzeciwił się wnioskowi i wymiarowi kary, ale wniósł o odroczenie rozprawy w celu uzgodnienia tej kwestii z przełożonymi. Sąd ma wydać wyrok w tej sprawie pod koniec lutego przyszłego roku.