Z podwarszawskimi Laskami Zofia Morawska związana była blisko osiemdziesiąt lat. "Prawie całe życie pomagała niewidomym, a jakiś czas temu sama straciła wzrok. Tak jakby chciała całkowicie dzielić los swoich podopiecznych" - pisał dwa lata temu w "Niedzieli" Jan Ośko. Zofia Morawska urodziła się 13 listopada 1904 r. w pałacu w Turwi w Wielkopolsce. Jej przodkiem ze strony matki był gen. Dezydery Chłapowski, którego za męstwo na polu bitwy Napoleon uczynił baronem cesarstwa. Po zakończeniu kampanii wojennych gen. Chłapowski był jednym z głównych organizatorów polskiego życia gospodarczego w zaborze pruskim. Dzieciństwo Zofia jednak spędziła jednak w Krakowie. Jej ojciec Kazimierz Morawski był rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego i prezesem Akademii Umiejętności. "Jako mała dziewczynka z warkoczykami podglądała przez dziurkę od klucza goszczącego w salonie rodziców Henryka Sienkiewicza. Ojciec przyjaźnił się z pisarzem. Sienkiewicz przychodził do profesora Morawskiego na konsultacje, gdy pisał Quo Vadis. Pisarz wybrał na doradcę najlepszego eksperta - prof. Morawski wykładał filologię klasyczną na UJ i był znakomitym znawcą antyku. Były to takie czasy, że małe dzieci nie mogły przebywać z dorosłymi, gdy w domu byli goście. Pani Zofia Morawska wspominała, że pewnego dnia, podczas pobytu Henryka Sienkiewicza, do salonu, w którym przebywał, wpadł jej foksterier, a ona zaraz za nim. Sienkiewicz czule pogłaskał jej pieska, a z jego panią porozmawiał całkiem poważnie o tym foksterierze i innych domowych zwierzętach" - pisał Ośko. Zofia Morawska ukończyła gimnazjum sióstr urszulanek w Krakowie, gdzie uzyskała maturę. Po studiach pedagogicznych na Uniwersytecie Jagiellońskim podjęła pracę, jako nauczycielka w szkole sióstr prezentek. Po śmierci ojca w 1925 r. razem z matką przeprowadziła się do Warszawy. Od 1930 r. związana była z Towarzystwem Opieki nad Ociemniałymi w Laskach koło Warszawy. Początkowo dojeżdżała tam. W 1944 r. przeprowadziła się do Lasek do zakładu dla ociemniałych prowadzonego przez Towarzystwo. Mieszkała tam do śmierci. Pracowała dla Towarzystwa do 103 roku życia. Organizowała warsztaty, świetlice, opiekę lekarską dla podopiecznych, zajmowała się pośrednictwem pracy, a także finansami Towarzystwa, pozyskując przez lata środki na jego działalność. Dobrze znała założycielkę "Lasek" Matkę Różę Czacką. Współpracowała od początku z ks. Władysławem Korniłowiczem, twórcą duchowości Lasek i Antonim Marylskim. Pisarz Tomasz Łubieński, krewny zmarłej, mówiąc o niej, przypomniał, że "Laski to była niesłychanie dobrze zorganizowana instytucja dla niewidomych, która w każdych warunkach sobie dawała radę, i w czasie wojny, i potem po wojnie w czasach władzy komunistycznej. Laski, a Zofia Morawska odegrała w tym dużą rolę, potrafiły się ocalić i uchronić od wymierzonych przeciw nim prób działań UB. I w tym dużą role odegrała właśnie Zofia Morawska". Pochodziła z Poznańskiego, była niesłychanie silną osobowością - powiedział PAP Łubieński - znakomicie zorganizowaną, szalenie uczciwą. "To ona była w Laskach strażniczką i dysponentką wszystkich darów i całej pomocy płynącej z zagranicy. Doskonale znała język angielski i na niej spoczywały kontakty Lasek z zagranicą" -dodał. - Miałam olbrzymie szczęście w życiu, spotkałam i pracowałam u ludzi wielkiej klasy. Wiele w życiu mi darmo dano. Nie zawdzięczam przecież sobie dobrego zdrowia, ani tego, że miałam wybitnego ojca, że rodzice się kochali, że otrzymałam religijne wychowanie. A to wszystko zaważyło na całym moim życiu - mówiła Zofia Morawska. Za swoją działalność została odznaczona Orderem Orła Białego. Otrzymała też Nagrodę im. Alberta Schweitzera oraz Nagrodę Fundacji Episkopatu Polski "Dzieło Nowego Tysiąclecia TOTUS". W 2004 nadano jej tytuł "Izabelińczyka Roku" (wyróżnienie gminy Izabelin, na terenie której znajduje się zakład w Laskach). W 2006 r. została odznaczona Orderem Gwiazdy Solidarności Włoskiej III Klasy. Do końca była aktywna. Do niedawna jeszcze referowano jej wszystkie sprawy Lasek i ona brała udział w podejmowaniu decyzji. - Do końca towarzyszyła jej troska o Laski. Martwiła się ostatnio, że nie ma ludzi, którzy chcą się Laskom poświęcić bez reszty, całkowicie ideowo, dla których byłyby one wszystkim. Dla niej były - powiedział Łubieński.