Do tragedii doszło 12 czerwca w Al. Ujazdowskich od strony Ogrodu Botanicznego. Mężczyzna oblał się łatwopalnym płynem i podpalił. Trafił na oddział kliniczny chirurgii plastycznej, rekonstrukcyjnej i leczenia oparzeń szpitala wojskowego przy ul. Szaserów. Jak informował wówczas rzecznik placówki ppłk dr Grzegorz Kade, pacjent został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Pragnące zachować anonimowość źródło w stołecznej policji powiedziało, że mężczyzna miał poparzone ponad 60 proc. powierzchni ciała, w tym poparzenia trzeciego stopnia. Mężczyzna pochodził z województwa świętokrzyskiego i nie był wcześniej znany policji. Żona mężczyzny mówiła dzień po tragicznym zdarzeniu w rozmowie z "Faktem", że jej "mąż podpalił się z biedy".