"Odszedł Pan Karol Tendera. Był więźniem niemieckiego obozu Auschwitz o numerze 100430. Wielki Polak, dla przyszłych pokoleń walczył niezłomnie o prawdę historyczną. Prezydent @AndrzejDuda odznaczył Pana Karola w lutym br. Medalem Stulecia Odzyskanej Niepodległości" - napisano na twitterowym profilu PL1918. Karol Tendera, urodzony w 1921 r. w Krakowie, został więźniem niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz 5 lutego 1943 r. W następnym roku został deportowany do obozu Flossenburg w czeskich Litomierzycach, gdzie doczekał wyzwolenia. Walczył z kłamliwym określeniem "polskie obozy koncentracyjne" - pod koniec życia wytoczył proces w tej sprawie niemieckiej telewizji ZDF za posłużenie się w 2013 r. określeniem "polskie obozy zagłady Majdanek i Auschwitz" w informacji na jej portalu, dotyczącej planowanej emisji programu dokumentalnego. W grudniu 2016 r., po trwającym trzy lata procesie, Sąd Apelacyjny w Krakowie prawomocnie uznał, że sformułowanie "polskie obozy" jest nie tylko historycznym kłamstwem, ale także naruszeniem indywidualnych dóbr Karola Tendery i nakazał telewizji ZDF zamieszczenie przeprosin na stronie głównej jej serwisu internetowego. "Nie wolno dać się zakrzyczeć" "Byłem w trzech obozach i we wszystkich wieszali, bili, katowali i palili Niemcy, nie Polacy. Nie wolno dać się zakrzyczeć, że to była pomyłka, ja tego nie zaakceptuję i nie zgadzam się na to. To świadome fałszowanie historii. Oczekuję od sądu, że postawi temu tamę, mam nadzieję, że takie publiczne przeprosiny i zakaz sądowy pomogą" - mówił w ostatnim słowie przed ogłoszeniem wyroku Karol Tendera. Karol Tendera od wielu lat podejmował działania w celu zachowania w świadomości społecznej pamięci o ofiarach zbrodni popełnionych przez Niemców w okresie II Wojny Światowej. Był autorem książki "Polacy i Żydzi w KL Auschwitz 1940-1945", współpracował z Fundacją Pamięci Ofiar Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, uczestniczył w wielu spotkaniach edukacyjnych, przedstawiając ludziom z wielu krajów swoje doświadczenia z okresu II Wojny Światowej i przestrzegając przed zgubnymi skutkami ideologii nazistowskiej. "Ja te obrazy przyciągam, na nowo przeżywam" "Niechętnie o tym mówię. Ja te obrazy przyciągam, na nowo przeżywam. Widzę, jakbym oglądał je na filmie. To stresuje" - mówił w 2015 roku w rozmowie z Interią Karol Tendera. Przyjechał nowy transport. Na oko 100-150 osób. Gotowych do pracy mężczyzn szybko zabrano. Zostały matki z dziećmi i staruszki. Esesmani wbili w ziemię dwa pręty, przywiązali do nich linkę i kazali dzieciom pod nią przechodzić. To, które zahaczyło głową, trafiało do pracy, mniejsze - do gazu. "Wyobraża pan sobie coś tak potwornego? Krzyk dzieci, matek, wrzask okładających je pałkami esesmanów. Te dzieci... "Gdzie ten Bóg wszechmogący? Podobno wszystko może. Patrzy, jak te dzieci mordują? Nie ma Boga, to jest blef" - mówili koledzy. Płakaliśmy. Wieczorem cały obóz już wiedział. To był wyjątkowo smutny wieczór" - dodał pan Karol. Cały artykuł czytaj tutaj