W czasie II wojny światowej Józef Turbasa był żołnierzem Armii Krajowej, pseudonim "Brzoza". Odznaczony został Krzyżem Armii Krajowej i Odznaką Grunwaldzką. Po wojnie był więziony za swoją działalność w więzieniu św. Michała w Krakowie. Od 71 lat uprawiał profesję krawiecką, a 64 lata temu założył w Krakowie Artystyczną Pracownię Krawiecką J. Turbasa. Nazywany bywał pierwszym krawcem Rzeczypospolitej i ambasadorem prawdziwej elegancji. W jego firmie ubierali się ci, którzy tworzyli historię II połowy XX wieku i początku XXI: kompozytorzy, muzycy, literaci, poeci, reżyserzy. W jego fraku rozpoczynał swoje międzynarodowe triumfy Krzysztof Penderecki, w jego smokingu Lucjan Kydryński zapowiadał artystów w Opolu i Sopocie. Dyrygowali w frakach z Krakowa Kazimierz Kord i Antoni Witt. Pracownię odwiedzali Stanisław Lem, Maciej Słomczyński, Czesław Miłosz, a Andrzej Wajda odbierał swego Oscara w smokingu od Turbasy. Jego garnitury nosił też prezydent Aleksander Kwaśniewski. Syn Turbasy przytoczył anegdotę o zmarłym ojcu: gdy Andrzej Wajda miał być przyjęty na miejsce opuszczone przez zmarłego Federico Felliniego do Akademii Francuskiej, musiał zaopatrzyć się obowiązujący od dwóch wieków ubiór. Był nim zaprojektowany przez J.L. Davida, nadwornego malarza Napoleona, frak z bogatymi haftami na wyłogach. Frak szyty na miarę zamówił w Krakowie w pracowni Turbasy. W czasie uroczystości paryskich, podczas inauguracyjnego wykładu mistrz był niespokojny, gdyż niezwykle intensywnie przyglądał mu się członek sekcji artystycznej Pierre Cardin. Po części oficjalnej wielki projektant, u którego wszyscy akademicy zamawiają fraki, podszedł do Wajdy i powiedział: "Musi pan mieć doskonałego i bardzo drogiego krawca. Nawet haft wykonany jest ręcznie".