Dotychczasowe ustalenia wskazują, że bezpośrednią przyczyną gigantycznej katastrofy ekologicznej był najprawdopodobniej zakwit gatunku "złotych alg". Naukowcy nadal pracują nad wyjaśnieniem sprawy i potwierdzeniem, czy to na pewno algi spowodowały śmierć zwierząt wodnych. Pytanie, dlaczego zakwitły w Odrze, wciąż pozostaje zagadką. Prof. Hanna Mazur-Marzec z Uniwersytetu Gdańskiego, która wraz z doktorantem, Robertem Konkelem, badała próbki wody z Odry, nie ma wątpliwości, że za katastrofę na rzece odpowiada zakwit tzw. złotych alg. - W próbach widzę znaczne ilości prymnesin - związków toksycznych produkowanych przez Prymnesium parvum (gatunek tzw. złotych alg - red.). W mojej ocenie tak duża ilość toksyn jednoznacznie świadczy o tym, że w Odrze wystąpiło zjawisko zakwitu "złotych alg". Jako naukowiec nie mam żadnych wątpliwości, że ten organizm spowodował masową śmierć ryb - podkreśla w rozmowie z Interią. - Szczególne wysokie stężenie toksyn stwierdziliśmy w próbkach pobranych w okolicach Wrocławia w dniach od 17 do 19 sierpnia - dodaje. W Zakładzie Biotechnologii Morskiej w Instytucie Oceanografii na Uniwersytecie Gdańskim przeanalizowano dotychczas 150 próbek z Odry. Kolejne poddawane są analizie. Obecność toksyn wydzielanych przez algi potwierdzają także badania przeprowadzone w Instytucie Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie, a także w laboratoriach w Czechach i w Niemczech. - Kiedy usłyszałam, że w Odrze doszło do zakwitu tzw. złotych alg, stało się dla mnie niemal oczywiste, że jest to przyczyna masowej śmierci ryb. Objawy były typowe. Mieliśmy do czynienia z bardzo silną toksyną. Ryby nie miały uszkodzonej wątroby, ale ginęły prawdopodobnie z powodu porażenia nerwów. Taka reakcja następuje właśnie w wyniku toksyn produkowanych przez "złote algi". Te fakty wraz ze zmianą pH w wodzie i z nadprodukcją tlenu układają się w jedną, logiczną całość - przekonuje ekspertka. Złote algi. Skąd się wzięły w Odrze? Toksyna wydzielana przez "złote algi" jest szczególnie niszcząca dla zwierząt oddychających skrzelami, a także dla płazów. - Obecnie nie są dostępne doniesienia naukowe, które wskazywałyby, że toksyny stanowią bezpośrednie zagrożenia dla zdrowia i życia człowieka, natomiast warto zwrócić uwagę, że liczba badań przeprowadzonych w tym obszarze jest znikoma - mówi Interii dr hab. Małgorzata Hawrot-Paw, członek niezależnej grupy naukowców ds. Odry, którą powołano na Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym w Szczecinie. "Złote algi" mogą występować w wodach słonych i słodkich, natomiast należący do nich gatunek Prymnesium parvum preferuje wody o szerokim zakresie zasolenia, w tym miejsca, gdzie woda słodka miesza się ze słoną, np. tam gdzie rzeki uchodzą do morza. - Te algi zaczynają pojawiać się także śródlądowo. Rozwijają się tam, gdzie znajdą dogodne warunki i ten fakt, nie stanowi szczególnego zaskoczenia, bo one mogą być przenoszone np. przez ptaki - mówi dr hab. Małgorzata Hawrot-Paw. Specjalistów zaskakuje jednak fakt, że "złote algi" znalazły w Odrze na tyle dogodne warunki, by zakwitnąć. To właśnie zakwit Prymnesium parvum jest zabójczy dla organizmów wodnych. Niemieccy naukowcy szacują, że w jego wyniku w Odrze mogło zginąć od 25 do 60 proc. ryb - podaje Deutsche Welle. - To nie powinno się zdarzyć - mówi specjalistka z ZUT w Szczecinie. - Ten gatunek "złotych alg" rozwija się w zasolonych akwenach, a Odra jest słodkowodna. Gdyby rzeka nie była zanieczyszczona związkami chemicznymi i biogennymi to z dużym prawdopodobieństwem do zakwitu by nie doszło - tłumaczy. W jej ocenie, w miejscu, gdzie algi zakwitły woda musiała mieć charakterystyczny złotawy kolor, bo w komórkach gatunku Prymnesium parvum znajduje się żółto-zielony barwnik. - Stąd zresztą wzięła się potoczna nazwa "złote algi" - mówi Hawrot-Paw. Według WWF Polska, w górnym biegu Odry i jej dopływach znajduje się wiele zapór, gdzie praktycznie nie występuje wymiana wody, zwłaszcza przy obecnych jej niskich stanach. "Oznacza to, że silnie zasolona, ciepła i bogata w składniki odżywcze woda przebywała dłuższy czas w tych zbiornikach (np. odstojnikach wód zasolonych kopalni), doprowadzając do wykwitu w niej alg, a następnie - w efekcie zrzutów przemysłowych lub kopalnianych - trafiła do Odry" - analizują ekolodzy. Czytaj: Groźne toksyny w naszych wodach Odra. Katastrofa na bis? Nie możemy wykluczyć, że złote algi nie zakwitną ponownie w Odrze - wskazują specjaliści. - Ten konkretny gatunek Prymenesium parvum ma zdolność do tworzenia form (tzw. cyst), które są w stanie przetrwać, w niekorzystanych dla siebie warunkach. Te cysty tylko czekają na dogodne okoliczności, które ponownie spowodują aktywację komórek i gęstość populacji "złotych alg" może zacząć się zwiększać. To ogromne wyzwanie - stwierdza specjalistka ze Szczecina. Potwierdza to badaczka z Gdańska. - Teoretycznie ponowny zakwit alg jest jak najbardziej możliwy. Choć przyznam, że analizowałam publikacje naukowe na temat podobnego przypadku, do którego doszło około 10 lat temu na Węgrzech i tam taka sytuacja się nie powtórzyła, więc to pozwala na umiarkowany optymizm - mówi prof. Hanna Mazur-Marzec z Uniwersytetu Gdańskiego. Dodatkowo rozkładające się truchła ryb, mięczaków i skorupiaków mogą "dokarmiać" toksyczne algi. - To gatunek miksotroficzny, co oznacza, że może on korzystać z procesów fotosyntezy jak i z materii organicznej innych organizmów, w tym martwych ryb - wyjaśnia Hawrot-Paw. Naukowcy mają też dobrą wiadomość. Śmiercionośne toksyny wydzielane przez złote algi nie powinny długo utrzymywać się w Odrze. Jak słyszymy, rzeka jest w stanie oczyścić się z nich dość szybko. To związki, które dobrze rozpuszczają się w wodzie, a toksykolodzy wiedzą, że to, co dobrze rozpuszcza się w wodzie, nie ma tendencji do kumulowania się - mówi prof. Hanna Mazur-Marzec i dodaje, że nie spodziewa się, by toksyny kumulowały się w osadach. - Problemem jest raczej ogromna liczba martwych ryb, która może spowodować dodatkowe szkody w środowisku - mówi. Wtórne skażenie Odry. Specjaliści biją na alarm Dr hab. Małgorzata Hawrot-Paw w ostatnim czasie przemierzyła brzegi Odry. Nad rzeką czuć smród rozkładu. W bardziej odludnych miejscach widać mnóstwo gnijących ryb, skorupiaków i mięczaków. - To dla nas trudny widok. W Odrze może dojść do wtórnego skażenia - mówi badaczka. - Wtórne skażenie wynika z rozkładu materii organicznej i powstawania toksycznych substancji. Na dnie Odry tej martwej materii: ryb, małży i ślimaków jest bardzo dużo. Część od razu ulegnie rozkładowi, a część będzie tam kumulowana. Może się okazać, że czasowo poprawi się stan wody, a na skutek jakichś pływów czy turbulencji pokłady tej rozkładającej się materii mogą ponownie zostać uwolnione do toni wodnej - tłumaczy. WWF alarmuje, że wtórne skażenie rzeki już staje się faktem. Jak poinformowano, badania z próbek pobranych w ośmiu punktach w okolicach Polic (woj. zachodniopomorskie) wskazały na wysoką zawartość amoniaku. "Można wnioskować, że obecnie oprócz tzw. przyduchy ryby uległy silnemu zatruciu amoniakiem NH3, który powstaje prawdopodobnie na skutek rozkładu zalegających w wodzie martwych organizmów" - informuje w komunikacie WWF. Złote algi, katastrofa nie musiała się wydarzyć Czy tej katastrofy można było uniknąć? To pytanie zadajemy naukowcom. - Nie wyobrażam sobie, jak można by powstrzymać masowy zakwit mikroglonów w rzece - odpowiada prof. Hanna Mazur-Marzec z Uniwersytetu Gdańskiego. - Teoretycznie, jeśli ograniczono by zawartość zanieczyszczeń, takich jak zasolone wody, do zakwitu by nie doszło - uważa z kolei dr hab. Małgorzata Hawrot-Paw. - Po badaniach tego szczepu, jeśli ustalimy przy jakich poziomach zasolenia się rozwija i będziemy je skutecznie redukować - powinniśmy uniknąć ryzyka ponownego zakwitu. To istotny, chociaż nie jedyny czynnik sprzyjający ich rozwojowi i toksyczności - konkluduje badaczka alg.