- Złożymy niedługo projekt, żeby w ogóle Senat zlikwidować, dać uprawnienia Senatu dla pana prezydenta, a zabrać mu zabawki w postaci weta. Jeżeli będzie chciał poprawiać ustawy, to będzie mógł zająć się tym, czym zajmuje się Senat - powiedział szef klubu Stronnictwa Stanisław Żelichowski. Według tej koncepcji, prezydent mógłby wnosić poprawki do ustaw, ale Sejm mógłby je odrzucić; głowa państwa nie miałaby możliwości blokowania przyjętych przez Sejm rozwiązań prawnych. Żelichowski jest przekonany, że takie zmiany ustabilizowałyby polską demokrację. Ludowcy zamierzają zgłosić swoją propozycję równolegle z projektami PiS. W weekend prezes PiS Jarosław Kaczyński ma przedstawić nowy program swojej partii. Ma być w nim zaprezentowana propozycja zmian ustrojowych. Według dotychczasowych zapowiedzi, PiS chce ograniczenia liczby posłów do 360, a senatorów - do 50. Takie propozycje wymagają jednak zmiany w konstytucji, dlatego PSL chce, by ich propozycja była rozpatrywana równolegle z projektem PiS. Zdaniem Żelichowskiego rozwiązanie, które proponuje PiS jest nierozsądne. Szef klubu PSL przekonuje, że dużo tańszym rozwiązaniem będzie parlament bez Senatu niż z ograniczoną liczbą posłów i senatorów. W konstytucji zapisano, że władzę ustawodawczą w Polsce sprawują Sejm i Senat, jest również określona liczba członków obu izb oraz zadania parlamentu. Propozycje, nad którymi pracują ludowcy wymagałyby zmiany co najmniej dwóch z 13 rozdziałów ustawy zasadniczej. Do zmiany konstytucji potrzeba w Sejmie większości 2/3 ustawowej liczby posłów. Obecnie w Sejmie komisja nadzwyczajna pracuje nad dwoma, przygotowanymi przez PO, projektami nowelizacji konstytucji. Dotyczą one ograniczenia immunitetu parlamentarnego oraz uniemożliwienia osobom skazanym kandydowania do parlamentu.