Chodzi o słowa Kalisza z wrześniowego posiedzenia komisji śledczej, badającej okoliczności śmierci Barbary Blidy. Do spięcia między Ziobrą, który był wówczas świadkiem, a Kaliszem - przewodniczącym komisji - doszło na początku fazy zadawania pytań przez posłów. - Dlaczego wieczorem w dniu śmierci Blidy, występując w Sejmie, okłamał pan Wysoką Izbę? - pytał Kalisz Ziobrę. Chodziło o to, czy przed tym dniem (25 kwietnia 2007 r.), ówczesny minister sprawiedliwości miał szczegółową wiedzę na temat śledztwa w sprawie tzw. mafii węglowej i ewentualnych powiązań z nią Barbary Blidy. Pytanie o kłamstwo wzburzyło polityka PiS, który zagroził Kaliszowi procesem. Ziobro odtworzył na poniedziałkowej konferencji prasowej fragmenty relacji telewizyjnej z wrześniowego posiedzenia komisji. Jak mówił, dał wówczas przewodniczącemu "szansę, by wycofał się z nieprawdziwych zarzutów". - Pan przewodniczący Kalisz nie chciał z tej szansy skorzystać i wycofać się ze swych twierdzeń. Mało tego, brnął dalej w te pomówienia, odwołując się do zeznań świadków, którzy jakoby mieli potwierdzać jego twierdzenia - podkreślił europoseł. Według b. ministra sprawiedliwości, z zeznań świadków, na które powoływał się wówczas Kalisz, nie wynika nic, co potwierdzałoby zarzuty o jego kłamstwie. W tym kontekście Ziobro przytoczył fragmenty zeznań przed komisją ds. Blidy m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, b. prokuratora krajowego Jerzego Engelkinga oraz katowickiego prokuratora Piotra Gojnego. - Chciałem tym samym wykazać, że (...) świadkowie zeznają, iż nie miałem szczegółowej wiedzy na temat tej sprawy (mafii węglowej i Blidy - red.), więc nie mogłem wypowiedzieć innych słów niż te, które przedstawiałem jako prokurator generalny, mówiąc prawdę - dowodził Ziobro. Dlatego też - zaznaczył - "jest zmuszony na drodze prawnej skłonić Kalisza, by zmienił swoją postawę w tej sprawie". - By potrafił odwołać się do słowa, które w kanonie kulturalnych ludzi jest słowem spotykanym, czyli słowa "przepraszam" - wtedy, kiedy stawia się komuś nieprawdziwe, niesprawdzone, bądź tez oparte na pomówieniach zarzuty - powiedział europoseł PiS. Oprócz przeprosin, Ziobro oczekuje też, że Kalisz w związku z pomówieniami pod jego adresem, zapłaci grzywnę, z której "jakaś część zostanie przekazana na cele słuszne społecznie, np. dla potrzebujących dzieci". Zapewnił też, że "nie chce polityka Sojuszu wsadzać do więzienia". Europoseł liczy też na to, że poseł SLD sam zrzeknie się immunitetu. Kalisz ocenił, że "to co robi Zbigniew Ziobro jest żałosne". Według niego, "to jest tak, jakby oskarżony na pytanie sądu czy przyznaje się do winy, stwierdził, że podaje sędziego do sądu". - To jest totalny brak kultury prawnej - dodał szef komisji śledczej. Pytany o ewentualne zrzeczenie się immunitetu podkreślił, że chodzi tu o immunitet materialny. - Działałem jako poseł, w ramach wykonywania swoich obowiązków - dodał Kalisz. Zgodnie z art. 105 konstytucji, "poseł nie może być pociągnięty do odpowiedzialności za swoją działalność wchodzącą w zakres sprawowania mandatu poselskiego ani w czasie jego trwania, ani po jego wygaśnięciu". "Za taką działalność poseł odpowiada wyłącznie przed Sejmem, a w przypadku naruszenia praw osób trzecich może być pociągnięty do odpowiedzialności sądowej tylko za zgodą Sejmu".