To przeciwko Janickiej zbuntowało się 16 prokuratorów, którzy zagrozili odejściem z pracy. Ma ona odpowiedzieć m.in. za blokowanie zatrzymania - pisze "Newsweek". Wniosek o odwołanie Janickiej i wszczęcie wobec niej postępowania dyscyplinarnego ma trafić dzisiaj na biurko urzędującego jeszcze ministra sprawiedliwości . Wniosek ten napisała Marzena Kowalska, szefowa Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, przełożona wszystkich szefów stołecznych prokuratur, w tym Prokuratury Okręgowej, którą kieruje Elżbieta Janicka. - Potwierdzam, że napisałam wniosek o odwołanie Elżbiety Janickiej. We wtorek trafi on na biurko ministra sprawiedliwości - powiedziała "Newsweekowi" w poniedziałek Marzena Kowalska. Kowalska jest jedną z osób, która od środka widziała, jak blokowane było śledztwo w sprawie byłego ministra sportu Tomasza Lipca. Osobiście je bowiem nadzorowała. W sierpniu kazała prokuratorom by we wrześniu przedstawili mu zarzuty przyjęcia łapówki i wydali CBA nakaz zatrzymania Lipca. Ale jej decyzja nigdy nie została wykonana. Zadbała o to szefowa Prokuratury Okręgowej. - Zabierała akta, kazała prowadzącym śledztwo badać poboczne wątki. Któregoś dnia oświadczyła, że ta sprawa przed wyborami nie zostanie zrobiona - mówi jeden z rozmówców "Newsweeka". Sprawę wstrzymywała także postawa funkcjonariuszy CBA, którzy nie chcieli zatrzymać byłego ministra sportu. W ubiegłym tygodniu między funkcjonariuszami a prokuratorami doszło do ostrej wymiany zdań, po której śledczy zagrozili CBA wszczęciem postępowania o utrudnianie śledztwa w sprawie korupcji ministra sportu. Dopiero to poskutkowało i były szef polskiego sportu został zatrzymany. Informacjom tym zaprzecza Tomasz Frątczak z CBA, który przysłał do redakcji "Newsweeka" sprostowanie.