"Z ustaleń śledztwa, które jest prowadzone bardzo intensywnie, wynika m.in. że miał on (Stefan W.) planować spektakularne przestępstwo, napad w Warszawie. Inne ustalenia wskazują, że to przestępstwo, które planował, miało być głośne, spowodować, że będzie o nim bardzo głośno i rzeczywiście ustalenia też pozwalały nam stwierdzić już dzisiaj, ponad wszelką wątpliwość, że był w Warszawie, mamy m.in. bilet lotniczy, który potwierdza jego przybycie do Warszawy" - powiedział Ziobro. "Natomiast sam w swojej relacji wskazywał, że będąc w Warszawie, udał się m.in. pod Pałac Prezydencki, i że rozważał wkroczenie na teren Pałacu Prezydenckiego, czy miał taki zamysł. Obowiązkiem prokuratury jest weryfikować każde słowo podejrzanego, jak i wszystkie inne dowody, które zostały zebrane w śledztwie i dlatego badamy każdą możliwą wersję wydarzeń, ale nie oznacza to, że prezydent był w jakikolwiek sposób zagrożony" - dodał. Ziobro o chorobie psychicznej W. Ziobro był pytany w TVP w programie "Gość wiadomości", czy Stefan W., który zabił prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, był chory i leczony psychiatrycznie już w czasie pobytu w więzieniu. Szef MS przypomniał, że Stefan W został skazany za cztery napady na banki i został ukarany karą 5,5 roku pozbawienia wolności. Mówił, że w czasie odbywania kary funkcjonariusze zauważyli jego nietypowe zachowanie i w efekcie skierowali go do szpitala w zakładzie zamkniętym, gdzie rozpoznano u niego chorobę psychiczną. "Ta choroba psychiczna była leczona i zgodnie z dokumentacją medyczną i opinią psychiatrów, którzy go wielokrotnie badali, ta choroba się cofnęła i wrócił do normalnych warunków odbywania kary" - powiedział Ziobro. Pytany, jak to się stało, że psychicznie chory człowiek, który był zagrożeniem, wyszedł na wolność, Ziobro powiedział: "Prawo, niestety, nie jest doskonałe. Ta jednostka chorobowa, która została zdiagnozowana w przypadku tego sprawcy, jest w polskiej populacji rozpoznawana u 250 tys. ludzi". Jak podkreślił, nie można było w tym przypadku zastosować tzw. ustawy o bestiach, bo - jak zaznaczył - "z mocy ustawy wykluczone są tu przypadki chorób psychotycznych". "Więc gdyby nawet fakty były znane służbie więziennej, które wskazywałyby na duże niebezpieczeństwo z jego strony, to byłyby ograniczone możliwości działania" - ocenił Ziobro. Wyraził wdzięczność ministrowi zdrowia za inicjatywę dot. zmian w prawie, które mają w przyszłości pomóc "skutecznie badać i izolować tego typu osoby". Chodzi o możliwość wprowadzenia, orzekanego przez sąd, obligatoryjnego badania i leczenia osób, u których istnieje podwyższone ryzyko popełnienia przestępstwa po wyjściu na wolność. Pytany, czy Stefan W. miał po wyjściu z więzienia brać leki, ale tego nie robił, Ziobro powiedział: "To, co on robił po wyjściu, to my odtwarzamy w oparciu o śledztwo". Zaznaczył, że Stefan W. "był leczony i był badany w zakładzie karnym, także po opuszczeniu oddziału psychiatrycznego i te opinie na jego temat nie wskazywały na jakąkolwiek agresję z jego strony". "Fakt choroby też nie przesadzałbym, że musi wszystko tłumaczyć jeśli chodzi o jego zachowania przestępcze, bo wedle danych, jakie mamy, jest wiele osób, które są chore, ale nie stwarzają takiego zagrożenia" - powiedział Ziobro. Podkreślił, że sprawa Stefana W. wymaga oceny; poinformował, że powołany został zespół biegłych psychiatrów, którzy będą starali się uzyskać wiedzę na ten temat. SOP zaprzecza prokuraturze? Ziobro odniósł się również do oświadczenia rzecznika prasowego Służby Ochrony Państwa ppłk Bogusława Piórkowskiego, który powiedział PAP, że nie było próby wtargnięcia do Pałacu Prezydenckiego. "Znamy oświadczenie SOP i prokuratura, która jest zobowiązana opierać się nie tylko na oświadczeniach, ale przede wszystkim na twardych dowodach, wystąpiła o monitoring okolic Pałacu Prezydenckiego - samego Pałacu, jak i monitoring miejski, by zbadać prawdziwość jego wyjaśnień, gdyż one w każdym calu muszą być zbadane, na ile on podaje informacje prawdziwe, a na ile manipuluje bądź konfabuluje" - powiedział prokurator generalny. Będą zmiany w prawie Ziobro mówił także o potrzebie zmian prawnych o charakterze systemowym. "Nie ulega wątpliwości, że poza bardzo rzetelnym i wnikliwym śledztwem, które jest niezwykle dynamicznie prowadzone, naszym obowiązkiem jest również przeprowadzić zmiany o charakterze systemowym. Tak jak było w przypadku Trynkiewicza, kiedy stwierdzono, że prawo było niedoskonałe i trzeba było zmienić ustawę, aby z powrotem taki człowiek mógł trafić do więzienia, i by kolejne osoby też były wychwycone przez system i nie mogły wyjść na wolność" - zaznaczył. "Chciałbym też zapowiedzieć kolejne inicjatywy, jeśli chodzi o zmianę przepisów kodeksu karnego wykonawczego w tym zakresie, tak aby prawo pozwalało lepiej reagować na tego rodzaju zagrożenie i sytuacje" - powiedział minister. Przypomniał, że od kilku miesięcy jest gotowa nowelizacja kodeksu karnego radykalnie zaostrzająca kary za najcięższe przestępstwa. "Jest czymś, co urąga poczuciu sprawiedliwości, że za cztery ciężkie napady z bronią na banki ten bandyta dostał, jeśli biegli uznali, że był poczytalny, zaledwie pięć i pół roku pozbawienia wolności. On powinien dostać co najmniej trzy razy tyle i siedzieć w więzieniu" - mówił. W. nie przyznaje się do winy Minister poinformował też, że Stefan W. nadal nie przyznaje się do winy. "To jest prawo każdego podejrzanego, nawet o najcięższe zbrodnie. On może kłamać, dlatego my musimy weryfikować wszystko to, co on mówi, ponieważ on może konfabulować, może wymyślać motywy, może tworzyć jakieś historie" - mówił Ziobro, dodając, że takie postępowanie może wynikać z świadomych intencji Stefana W. lub też z jego choroby. "Dlatego są powołani też i biegli, którzy towarzyszą w tych czynnościach, również z jego udziałem. Naszym zadaniem jest to wszystko zbadać" - mówił. Minister podkreślił też, że na obecnym etapie postępowania w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska najważniejsze jest zebranie "całego możliwego materiału dowodowego". "Każdy dzień, każdy moment z jego życia, tak z okresu pobytu w zakładzie karnym, jak i później po wyjściu na wolność" - mówił Ziobro, dodając, że w tej sprawie prokuratura "współpracuje z wszystkimi służbami". "Chcemy wyjaśnić wszystkie możliwe wersje: czy działał sam czy też ewentualnie mógł działać z innymi osobami lub z inspiracji innych osób. Każda wersja musi być bardzo wnikliwie zbadana. To jest straszna zbrodnia, to jest tak czy inaczej psychopata, bandyta, który dopuścił się strasznego przestępstwa" - podkreślił. Tragedia w Gdańsku W niedzielę wieczorem Pawła Adamowicza zaatakował nożem w centrum miasta 27-letni Stefan W., który podczas finału WOŚP wtargnął na scenę. Samorządowiec trafił do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, gdzie w poniedziałek po południu zmarł. Paweł Adamowicz miał 53 lata, prezydentem Gdańska był od 20 lat. W samorządzie gdańskim zasiadał od początku jego powstania, tj. od 1990 r. W latach 1994-1998 był przewodniczącym Rady Miasta Gdańska.