Lider SP przekonywał w niedzielę w Lublinie, że likwidacja immunitetów sprawi, że ludzi władzy będzie łatwiej pociągnąć do odpowiedzialności za przestępstwa kryminalne. Projekt zmiany konstytucji ma być złożony "niebawem"; jest już przygotowywany. - Zmiana konstytucji ma wymiar symboliczny. Konstytucja (polska - red.) chroni dziś przywileje władzy znacznie bardziej niż jakakolwiek konstytucja w Europie - powiedział Ziobro na konferencji prasowej. Jego zdaniem immunitety chronią obecnie posłów, senatorów, sędziów i prokuratorów przed odpowiedzialnością za zwykłe przestępstwa kryminalne. Wskazał na przykład prokuratora w Katowicach, który - jak mówił - "jechał po pijanemu, chciał rozjechać policjanta i chronić się za immunitetem" oraz "posłów afery taśmowej". - Prokuratura boi się prowadzić postępowanie, bo mają immunitety - uważa Ziobro. "Przywilej wolnego słowa" Lider SP zaznaczył, że prokuratorom, sędziom i parlamentarzystom można pozostawić "przywilej wolnego słowa". - Chodzi o to, żeby w sądzie, prokuraturze czy w Sejmie poszczególne osoby, w ramach swoich obowiązków zawodowych, miały prawo ujawniać pewne patologie, nie obawiając się, że będą za to ścigane - wyjaśnił. - Ale to nie ma nic wspólnego z immunitetami, które dziś pozwalają uciekać od odpowiedzialności za czyste przestępstwa kryminalne, za pobicie żony w domu, za rozjechanie kogoś na pasach po pijaku, czy za branie łapówek od gangsterów - podkreślił Ziobro. Ziobro przypomniał, że mija 10 lat od wybuchu tzw. afery Rywina i przywołał ukute wówczas określenie "Rywinland", czyli - jak to określił - coś "co jest zaprzeczeniem uczciwego, sprawnego, profesjonalnie działającego państwa". Zdaniem Ziobry informacje związane z ujawnionym ostatnio nagraniem rozmowy szefa kółek rolniczych Władysława Serafina z byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem świadczą o tym, że "Rywinland wraca". - Ta hydra pokazała swoje łby i odrasta z jeszcze większą siłą - powiedział Ziobro. Podkreślił, że walka z patologiami wymaga stanowienia dobrego prawa, np. proponowanej przez SP zmiany konstytucji. Ziobro był też pytany o to, czy działacze Solidarnej Polski wrócą do PiS - partia Jarosława Kaczyńskiego dała im na to czas do 27 lipca. Odpowiedział, że "wraca, kto odszedł". - My zostaliśmy wyrzuceni, nie odeszliśmy - stwierdził. - Skoro Jarosław Kaczyński nas wyrzucił, to nie stało się źle, myślę, że stało się dobrze, ponieważ jest szansa na pewną, dobrze pojętą, konkurencję, zdrową konkurencję, która nadaje dynamikę ugrupowaniom na prawicy i daje szansę na stworzenie przyszłej koalicji - powiedział Ziobro.