W środę w Sejmie posłowie wysłuchują informacji przedstawicieli rządu ws. śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, który zmarł 14 stycznia po tym, gdy dzień wcześniej został ugodzony nożem przez Stefana W. podczas gdańskiego finału WOŚP. O przedstawienie takiej informacji podczas spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z szefami klubów parlamentarnych wnioskowało PSL. "Stefan W. rozważał wejście na teren Pałacu Prezydenckiego" Ziobro, odpowiadając na pytania posłów, mówił, że Stefan W. w wyjaśnieniach, jakie złożył, podał, że po wyjściu z zakładu karnego "poleciał niezwłocznie do Warszawy". "Był pod Pałacem Prezydenckim, był hotelach, gdzie znajdują się kasyna do gry" - mówił. "Z jego wyjaśnień wynika również, że rozważał wejście na teren Pałacu Prezydenckiego" - powiedział. "Powtórnie przesłuchano podejrzanego w dniu 28 stycznia 2019 r. W trakcie tego przesłuchania m.in. deklarował, że oglądał wszystkie kanały telewizyjne, bo nie jest prawdą, bo tutaj padło pytanie, stwierdzenie, że w zakładach karnych można oglądać tylko jeden kanał telewizyjny, że jest to telewizja publiczna, to jest nieprawda" - mówił. "Oglądał wszystkie programy telewizyjne różnych stacji, które są dostępne" - dodał. Ziobro mówił także, że w sprawie przesłuchano ponad 140 świadków - niektórych z nich wielokrotnie. Podkreślił również, że obecnie weryfikowane są wyjaśnienia podejrzanego oraz różne sygnały, które prokuratura uzyskuje w tej sprawie od różnych świadków. "Trwają czynności nakierowane na ustalenie przebiegu pobytu podejrzanego w Warszawie, w tym również zwrócono się o sprawdzenie wskazanych przez niego hoteli, a także zabezpieczenie monitoringu sprzed Pałacu Prezydenckiego" - mówił. Ochroniarze nie byli przeszkoleni Ziobro podkreślił, że poza głównym śledztwem, toczą się dwa kolejne postępowania. Jak dodał, dotyczą one oceny prawidłowości zapewnienia bezpieczeństwa osób uczestniczących w WOŚP w Gdańsku oraz kwestii składania fałszywych zeznań. "Dotychczasowe ustalenia wykazały, że ten podejrzany o składanie fałszywych zeznań werbował pracowników do pracy. Zdecydowana większość pracowników nie posiadała żadnego przeszkolenia w zakresie ochrony osób i mienia. Nie wymagano od nich jakichkolwiek zaświadczeń. Nie wymagano od nich zaświadczeń o niekaralności. Okazało się też, że zatrudniano osoby karane lub z orzeczeniem całkowitej niezdolności do pracy i osoby nieletnie" - wskazał. Jak dodał, prokuratura bada też wątki związane z działaniem Służby Więziennej i Policji. "Prokuratura gromadzi materiały dowodowe dotyczące postępowania obu tych służb w okresie, gdy Stefan W. był pod ich nadzorem" - mówił Ziobro. "Musimy podjąć uczciwą rozmowę" Minister sprawiedliwości apelował też w Sejmie: "Jeżeli mówicie o walce z mową nienawiści, to ja się podpisuję dwoma rękoma, ale w takim razie musimy się spotkać i podjąć taką uczciwą rozmowę, nie manipulację, która ustali, jakie kryteria stosować, aby były one równe wobec wszystkich" - mówił Ziobro. "Warto porozmawiać, ale nie może być tak, że tworzy się fałszywy obraz rzeczy, fałszywą symetrię - udaje się, że są sami święci i ci, którzy odpowiadają za mowę nienawiści" - dodał. Ziobro stwierdził, że prokuratura nie może zastępować zasad kultury debaty parlamentarnej i zajmować się wypowiedziami każdego z posłów czy osób manifestujących. "Musimy pomyśleć, jak zmienić te standardy, ale szczerze, a nie używać tej sytuacji jako maczugi" - powiedział minister sprawiedliwości. Ziobro poinformował, że dokonał również kwerendy spraw dotyczących mowy nienawiści w warszawskiej prokuraturze. "Na 400 spraw, 300 dotyczy spraw, w których pokrzywdzonymi są politycy PiS, a 100, w których pokrzywdzeni są politycy PO" - mówił minister sprawiedliwości.