Dodał, że bezpieczeństwa nie zagwarantowano nie tylko uczestnikom manifestacji, ale także mediom. - Pierwszy wniosek to brak profesjonalizmu, z którego mam nadzieję pan premier Donald Tusk wyciągnie wnioski - powiedział Ziobro. Jak podkreślił nie od wczoraj było wiadomo, że różne grupy lewackie i ekstermistyczne szykują się, by wykorzystać Święto Niepodległości do organizowania "agresywnych, chuligańskich ekscesów". - Gdzie były odpowiednie służby państwa, by to monitorować? Dlaczego w stosownym czasie nie podjęto działań prewencyjnych, by uniemożliwić spotkanie się tych ludzi z manifestacją, która miała czcić Święto Niepodległości - pytał Ziobro. Zdaniem Ziobry prezydent Warszawy na podstawie obowiązujących przepisów mogła odmówić wydania zgody na zorganizowanie wrogich sobie manifestacji w tym samym miejscu. - Nie trzeba było wielkiej przenikliwości, żeby przewidzieć, że dojdzie do tego rodzaju ekscesów - uważa Ziobro. - Nikt nie mógł być niczym zaskoczony, zwłaszcza, że w niektórych mediach sugerowano, by blokować marsz, który był pierwotnym pomysłem - Marsz Niepodległości. To musiało pociągnąć za sobą agresję. Skala przerosła wyobrażenia wszystkich - powiedział. Ziobro mówił, że "ideą Marszu Niepodległości było danie wyrazu pięknym patriotycznym poglądom". - Ci, którzy dopuszczali się chuligańskich ekscesów, to nie byli ludzie, którzy przyszli czcić Święto Niepodległości w duchu przyjaźni, patriotyzmu i solidarności z tym, co najpiękniejsze w naszej historii. Tam były też rzesze chuliganów i wobec nich prawo powinno być stosowane odpowiednio surowo - przyznał Ziobro. Jego zdaniem PO przez cztery lata zrobiła niewiele, by poprawić standardy bezpieczeństwa, zwłaszcza przed czekającymi nas za rok Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej EURO 2012. Były minister sprawiedliwości zarzucił rządowi, że złagodził odpowiedzialność karną dla chuliganów i zaniechał rozwoju rozwiązań, które wprowadzał będąc ministrem sprawiedliwości czyli sądów 24- godzinnych. - Dziś nagle, te sądy okazują się być dobrym rozwiązaniem - dodał. Zdaniem europosła "rząd nie zdał egzaminu i szuka winy w złym prawie" - mówił Ziobro. Dodał, że to właśnie rząd odpowiada za tworzenie prawa. Krytykował pomysł, by kosztami zniszczeń obciążać organizatorów manifestacji. - Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci tym, co się stało zwłaszcza, że stało się w najważniejszym naszym święcie - 11 listopada - mówił Ziobro. - To, co wydarzyło się wczoraj, to jest symbol bezradności i słabości polskiego państwa - podkreślał. Według Ziobry "rząd powinien się wziąć do pracy, a nie tylko PR-owskich oświadczeń, że premier nakazał surowo karać". - Od karania są sądy. Pan premier nic nie może sądom nakazać - mówił Ziobro. Po piątkowych starciach z policją na warszawskich ulicach zatrzymano 210 osób, 40 policjantów zostało lekko rannych. Do szpitali przewiezionych zostało 29 osób, które odniosły obrażenia.