Ziobro twierdzi, że jego słowa zostały wyrwane z kontekstu, co spowodowało "nagonkę prasową". - Pozwę każdego, kto będzie cytował moje słowa dotyczącego dr Mirosława G. wyrwane z kontekstu. Podczas wypominanej mi konferencji prasowej, zastrzegłem, że sprawa nie jest przesądzona, a o winie będzie decydował niezawisły sąd - tłumaczy Zbigniew Ziobro. Były minister sprawiedliwości przekonuje, że cytowanie zdania "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie" bez jego dopowiedzi jest manipulacją. - Nie mogę już dłużej godzić się na pokazywanie fałszu - dodaje Ziobro. - Gratuluję pomysłu. Słowa Ziobry jednoznacznie wskazywały, że dr G. pozbawiał życia pacjentów. Nic tu nie pomoże dodawanie później, że oceni to sąd, bo to było stwierdzenie, a nie pytanie. Nie ma większych szans, aby za cytowanie tylko tego zdania sąd skazał jakiegoś dziennikarza za zniesławienie - mówi znany warszawski adwokat Jacek Kondracki. - Bardzo współczuję panu posłowi Ziobrze, ponieważ może czuć się osaczony, ale pomysł z pozywaniem do sądu w związku ze słowami w sprawie dr. G. jest niefortunny - dodaje karnista profesor Piotr Kruszyński. Pod koniec sierpnia krakowski sąd okręgowy uznał, że były minister sprawiedliwości słowami "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie", wypowiedzianymi podczas konferencji prasowej po zatrzymaniu dr Mirosława G. naruszył cześć lekarza. Sąd nakazał Ziobrze opublikowanie przeprosin w trzech stacjach telewizyjnych po głównych wydaniach wiadomości. Nakazał też zapłatę G. 7 tys. zł zadośćuczynienia. Kardiochirurg, domagał się przeprosin i 70 tys. zł odszkodowania. Ziobro zapowiedział apelację od wyroku i twierdzi, że nie przeprosi lekarza. Przed kilkoma dniami do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko medykowi, w którym lekarzowi zarzuca się popełnienie 42 przestępstw korupcyjnych i dotyczących naruszania praw pracowniczych. Wcześniej prokuratura umorzyła wątek rzekomego zabójstwa jednego z pacjentów.