Były minister sprawiedliwości i prokurator generalny zaznaczył, że chciał, by Kaczyński przeczytał protokoły i ocenił na ich podstawie,co trzeba zrobić, by skutecznie walczyć z korupcją w Polsce. - Zadzwoniłem do Kaczyńskiego po pierwsze dlatego, że był liderem ugrupowania rządzącego, który desygnował premiera i miał realny wpływ na bieg spraw w Polsce, w tym na to, jakie ustawy w zakresie bezpieczeństwa Polski, walki z korupcją i mafią, będą w Sejmie uchwalane. Po drugie, był członkiem Rady Bezpieczeństwa Narodowego, czyli konstytucyjnego organu, który jest powołany do tego, żeby doradzać prezydentowi w kwestiach bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego - podkreślił Ziobro. Dodał, że w tej sprawie zadzwonił również do ówczesnego premiera Kazimierza Marcinkiewicza, sygnalizując, że są poważne informacje wskazujące na wielkie szkody, jakie mafia paliwowa i zorganizowana przestępczość wyrządzają w Polsce i że chciałby z nim o tym porozmawiać, ale premier nie miał wtedy czasu. - Przedstawiłem pomysł, że trzeba powołać specjalny zespół, który on powinien powołać, nie ja, składający się z przedstawicieli kilku ministerstw. Zgodził się na to, a w skład tego zespołu wszedł m.in. prokurator, który był ze mną na spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim - powiedział Ziobro. Jak wyjaśnił, Kazimierz Marcinkiewicz był wówczas był zajęty innymi sprawami, a Jarosław Kaczyński miał czas i był zainteresowany tą kwestią. Ziobro poinformował, że w wyniku tego spotkania powołano odrębny pion do walki z przestępczością zorganizowaną. - Premier Marcinkiewicz powołał taki zespół. Jego zadaniem nie było prowadzenie śledztwa, ale postawienie właściwej diagnozy zagrożeń w Polsce, żeby przygotować takie ustawy, rozporządzenia, zamiany prawne i organizacyjne, żeby podobne patologie nie zdarzały się w przyszłości - powiedział Ziobro. Zaznaczył, że w zeznaniach Baszniaka nie ma nazwiska Jarosława Kaczyńskiego. - To nieprawda, z całą pewnością nie ma tam nazwiska Kaczyńskiego i nie mogło być, bo on nie był decydentem, kiedy zapadały decyzje, o których mowa w zeznaniach, kiedy były zwierane kontrakty paliwowe. On był wtedy człowiekiem na marginesie politycznym - podkreślił Ziobro. W środę do Sejmu trafił wniosek o uchylenie immunitetu poselskiego Zbigniewowi Ziobrze. Wnioskowała o to płocka prokuratura okręgowa. Ma to związek ze śledztwem w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego poprzez rozpowszechnianie informacji z innego postępowania prokuratorskiego. Sprawa związana jest z postępowaniem dotyczącym mafii paliwowej. Informacje z tego śledztwa zreferował prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu krakowski prokurator Wojciech Miłoszewski (do sądu dyscyplinarnego przy Prokuratorze Generalnym skierowano wniosek o uchylenie mu immunitetu prokuratorskiego), a w całej sprawie pośredniczył ówczesny minister sprawiedliwości, prokurator generalny, Zbigniew Ziobro. Według "Dziennika" działo się to na początku 2006 roku, kiedy Jarosław Kaczyński nie był premierem.