Europoseł zapewnił w nim, że nadal jest gotów współpracować z politykami PiS, którzy zaatakowali go po jego wcześniejszych wypowiedziach. "Zachowanie jedności, ale i pozytywne zmiany w partii są warunkiem wyborczego zwycięstwa. Tylko w ten sposób będziemy mogli skutecznie rozwiązywać prawdziwe problemy Polski" - napisał Ziobro do Kaczyńskiego i podkreślił, że wszyscy członkowie powinni połączyć siły, ponieważ "jak nigdy dotąd potrzebna jest dziś opozycja zdolna wygrywać wybory". "Rządy PO prowadzą nasz kraj ku zapaści, której skutków nie jesteśmy w stanie dziś przewidzieć. Musimy stawić czoła wielu wyzwaniom, jak kryzysowi finansów państwa, zapaści demograficznej, narastającemu ubóstwu i brakowi perspektyw, marnowaniu polskiej szansy w Unii Europejskiej. Powinniśmy zwyciężać, proponując dobre i odważne rządy jako alternatywę wobec władzy Donalda Tuska. W obliczu tego wyzwania nieważne są różnice zdań liderów partyjnych. Istotna jest Polska i oczekiwania naszych wyborców" - napisał Ziobro. Europoseł tłumaczył też w liście, że jego ostatnie wypowiedzi miały jedynie na celu sformułowanie pozytywnych zmian, które miałyby pomóc PiS w wygrywaniu wyborów. "Przed wyborami przejechałem Polskę wszerz i wzdłuż. Wszędzie wyborcy mówili, że chcą wygranej prawicy i zmiany rządu. W wywiadach dla Uważam Rze i Naszego Dziennika wyraziłem opinie słyszane wielokrotnie od naszych sympatyków: potrzebna jest odwaga wewnętrznej zmiany, aby zwycięstwo stało się możliwe" - wyjaśnił Ziobro. Dlatego tak bardzo zdziwiła go krytyka pod jego adresem, która wybuchła w partyjnych szeregach. Przy okazji Ziobro poprosił też Kaczyńskiego o obronę. "Proszę, aby powstrzymał Pan prominentnych polityków PiS, atakujących mnie i innych kolegów za wyrażenie przekonania, że Prawo i Sprawiedliwość może zmieniać się i wygrywać. Brutalne ataki z tego powodu postrzegam jako próbę wewnętrznego podzielenia partii, a tym samym rozbijanie jedności prawicy" - zaapelował europoseł. Tydzień temu ukazały się wywiady Ziobry dla "Naszego Dziennika" i "Uważam Rze". Wiceszef PiS mówił w nich o konieczności demokratyzacji PiS, otwarciu się partii na inne środowiska. "Naszemu Dziennikowi" powiedział m.in., że "albo PiS stanie się formacją, która jest w stanie samodzielnie rządzić, albo będzie konieczne zbudowanie dwóch ugrupowań - centrowego i narodowego - by zagospodarować wyborców, a potem budować koalicję".