Ziobro uczestniczył w sobotnim posiedzeniu Rady Głównej SP w Warszawie, poświęconym podsumowaniu wyniki wyborów do PE, w których partia uzyskała 3,98 proc. głosów, i wytyczeniu celów ugrupowania w wyborach samorządowych. "My rozwijamy sztandary, ponad 4 proc. wynik pozostawił daleko w polu partie Aleksandra Kwaśniewskiego i Janusza Palikota oraz Polskę Razem Jarosława Gowina. To pokazuje, że jest dobry punkt wyjścia do wyborów samorządowych, prezydenckich i parlamentarnych. Przecież musnęliśmy już próg wyborczy, może być dużo lepiej" - powiedział Ziobro. Obecnie - przekonywał - jest czas, by udowodnić wyborcom, że ich głosy zostały "dobrze zainwestowane" i ciężko pracować w parlamencie oraz walczyć o miejsca we władzach samorządowych. Ziobro zaznaczył, że także tam "należy robić porządek i likwidować złodziejstwo i marnotrawstwo", które - jego zdaniem - cechuje obecne władze. Podkreślił, że SP będzie teraz "zdobywać przyczółki we władzach samorządowych". Zdaniem lidera SP nadzieję na to daje mu m.in. ponad 10 proc. wynik w wyborach do PE w Małopolsce. Ziobro zadeklarował, że choć jego partia jest "zwartą drużyną" to chętnie podejmie współpracę z innymi ugrupowaniami centroprawicowymi. Zastrzegł, że powrót polityków SP do PiS nie wchodzi w grę, bo zostali z niej wyrzuceni. "Powrót nie, współpraca jak najbardziej tak" - podkreślił. Pytany przez dziennikarzy czy zamierza pozostać szefem SP, Ziobro powiedział, że jego partia zawsze była demokratyczna, więc decyzja należy do jej działaczy. "Wyniki wyborcze były jakimś wskazaniem, pokazującym liderów; myślę, że mój wynik nie był najgorszy" - ocenił. Z kolei dotychczasowy europoseł SP Tadeusz Cymański przekonywał działaczy swojej partii, że "w przeciwieństwie do PiS SP umie wyciągać wnioski z porażki". Jak mówił dotyczą one w dużej mierze kwestii współpracy z innymi ugrupowaniami i sojuszy w kampaniach wyborczych. Cymański zaznaczył, że "ma kilka gorzkich słów do kolegów z Polski Razem", którzy - mimo zaproszenia SP - nie chcieli z nią współpracować. Zdaniem Cymańskiego różnice programowe ws. europejskich pomiędzy SP a ugrupowaniem Jarosława Gowina były nikłe i nie powinno być problemów z dogadaniem się, zaś problemem okazały się wygórowane ambicje Polski Razem. "Mówiąc elegancko, zaszkodziła jej wiara we własne siły i niedocenianie naszej; urna wyborcza pokazała, że my zrobiliśmy bardzo solidny wynik i współpraca z nami bardzo by się opłacała" - ocenił. "Myślę, że ta lekcja nie powinna pozostać bez wpływu na wyciągniecie przez nich wniosków przez nas i inne ugrupowania" - dodał Cymański. Polityk zaznaczył jednak, że nie wyobraża sobie współpracy z "liberalnymi, uwodzicielskimi ale utopijnymi ideologiami" reprezentowanymi przez Janusza Korwin-Mikkego. Według Cymańskiego o tym, że Nowa Prawica przekroczyła próg wyborczy zadecydowały "wściekłość i gniew młodych ludzi jeszcze niepożenionych, bez dzieci i zrozumienia problemów jakie niesie życie". Kwestię ewentualnej współpracy z innymi partiami poruszyła też posłanka SP Beata Kempa. "To, co zdobyliśmy w czasie tych wyborów to wielki kapitał. Dziś możemy powiedzieć jasno i wyraźnie, że na prawej stronie jesteśmy śliczną panną, w dodatku z całkiem wyraźnym posagiem" - mówiła Kempa. Po przemówieniach polityków SP skończyła się jawna część posiedzenia Rady Głównej; w czasie części tajnej działacze mają m.in. przyjąć uchwałę podsumowującą wybory do PE oraz powołać zespoły ds. wyborów samorządowych.