"Naród ofiar musiał uznać niełatwą prawdę, że bywał także sprawcą" - napisał w 2011 r. prezydent Bronisław Komorowski do uczestników uroczystości w Jedwabnem w 70. rocznicę mordu popełnionego na Żydach. "Oczekujemy, że pan prezydent przeprosi za te słowa i wyjaśni, dlaczego popełnił tak tragiczny i straszny błąd, podpisując się pod tego rodzaju listem" - mówił szef Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie. Ziobro zaznaczył, że prezydent powinien dbać o wizerunek Polski na świecie i nie powinien dawać argumentów wrogom Polski, a także mówić tego samego, co powiedział dyrektor FBI. "Bardzo bym chciał, by pan prezydent zachował się w sposób odpowiedzialny i wycofał się z tych bardzo szkodliwych, nieprawdziwych, kłamliwych słów, które umieścił w tym liście" - mówił b. europoseł. Szefowa biura prasowego prezydenta Joanna Trzaska-Wieczorek odmówiła w rozmowie z PAP komentarza do słów Ziobry. "Odsyłam do treści listu z 2011 r." - dodała. Prezydent podkreślał w liście, że Jedwabne to nie tylko nazwa symbolizująca dramatyczne wydarzenia z czasów II wojny światowej, to także ważny znak w zbiorowej pamięci i świadomości Polaków. Komorowski napisał, że wojna wyjaśnia okoliczności mordu, ale w żadnym stopniu go nie usprawiedliwia. Tak jak prezydent Aleksander Kwaśniewski wcześniej przeprosił za zbrodnię w Jedwabnem, tak w 2011 r. i prezydent Komorowski prosił również o wybaczenie. "Naród ofiar musiał uznać tę niełatwą prawdę, że bywał także sprawcą. Długo trwało zanim zrozumieliśmy, że przyznanie się do tej winy nie przekreśla polskiej martyrologii i polskiego bohaterstwa w walce z niemieckim i sowieckim okupantem, że nie oznacza relatywizacji win i wywrócenia proporcji w ocenie historycznych zasług i grzechów" - napisał Komorowski. Według ustaleń śledztwa IPN, 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem grupa Polaków, z inspiracji Niemców, zamordowała ponad 300 swoich żydowskich sąsiadów. Polacy mieli, według IPN, "rolę decydującą" w tej zbrodni, ale "można założyć", że inspiratorami byli Niemcy. Co najmniej 300 osób spalono żywcem w stodole, a co najmniej 40 innych zabito wcześniej w nieustalony sposób, gdy Żydów gromadzono na rynku.