Ziobro na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie uznał decyzję sądu za niezrozumiałą, opowiedział się przy tym za gruntowną zmianą wymiaru sprawiedliwości, któremu - jak mówił - ufa coraz mniej Polaków. Podkreślał, że materiał dowodowy czyni prawdopodobnym popełnienie przez Karapytę poważnych przestępstw korupcyjnych oraz na tle obyczajowym. - Musi budzić zdziwienie, że stosowane są tak łagodne środki zapobiegawcze. (...) Rodzi się w tyle głowy podejrzenie, że stosuje się różne kryteria w zależności od tego, czy ktoś jest ze szczebli władzy, czy też jest przeciętnym Kowalskim, przeciętnym zjadaczem chleb" - oświadczył Ziobro. Przekonywał też, że byłoby gorszącym, gdyby okazało się, iż sąd "wszedł w pewnego rodzaju poufałość" z podejrzanym. Marszałek województwa podkarpackiego Mirosław Karapyta, podejrzany o korupcję i płatną protekcję, pozostanie na wolności - zdecydował w czwartek Sąd Okręgowy w Lublinie. Sąd utrzymał w mocy postanowienie Sądu Rejonowego Lublin-Zachód, który zezwolił, by Karapyta opuścił areszt po wpłaceniu 60 tys. zł poręczenia majątkowego. Zażalenie na tę decyzję Sądu Rejonowego składała prokuratura, która domagała się orzeczenia wobec Karapyty bezwzględnego trzymiesięcznego aresztu. Orzeczenie Sądu Okręgowego jest prawomocne. Posiedzenie sądu w tej sprawie, jak też uzasadnienie wydanego postanowienia, było niejawne. Prokuratura Apelacyjna w Lublinie postawiła Karapycie siedem zarzutów dotyczących czynów popełnionych w latach 2011-2012. Miał on przyjąć łapówki w kwotach od 1,5 do 30 tys. zł, łącznie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Korzyści przyjmowane przez marszałka miały polegać też na opłaceniu mu pobytu na urlopie za granicą i w Polsce. Dwa zarzuty dotyczą korzyści osobistych w postaci zaspokajania potrzeb seksualnych.