Posłuchaj Kontrwywiadu: Konrad Piasecki: Czy coś może jeszcze uratować Edwarda Mazura przed ekstradycją? Zbigniew Ziobro: Wielokrotnie wątpiono w sens mojej wizyty w USA, wskazując, że ekstradycja nie zostanie uruchomiona. Po pierwsze, została uruchomiona. Po drugie, Mazur został zatrzymany w areszcie, a po trzecie, nie opuści aresztu do czasu rozstrzygnięcia sprawy ekstradycyjnej. Sąd amerykański uznał, że dowody są bardzo poważne. Czy odrzucenie przez sąd amerykański tej oferty 4 mln dol. za wolność oznacza pańskim zdaniem, że ta ekstradycja jest już praktycznie przesądzona? Jestem wstrzemięźliwy w słowach i ostrożny co do sądów. Mamy do czynienia z sądem, ale amerykańskim i niezawisłym, nie podlega nie tylko polskiemu rządowi, ale i amerykańskiej administracji. Znam materiał dowodowy, procedury prawne, które w USA obowiązują i w tym sensie jestem dobrej myśli. A jeśli dojdzie do ekstradycji, to jeszcze w tym roku? Procedury amerykańskie są dość zawiłe i to może potrwać. Uważam, że są poważne szanse, by sądzić, że nasza wizyta w USA miała sens. Jej efektem jest przekonanie strony amerykańskiej, że dowody są twarde. Ale szybko o sprawie przesądzą? Tak szybko pewnie nie, są możliwości odwołania. To zależy od taktyki obrony. Zatem zdecydowanie nie ten rok. Zbigniew Ziobro, który patrzył na Polaków z plakatów nie pomógł, PiS nie odniósł triumfu w wyborach. Ma pan jakiś pomysł dlaczego? Biorąc pod uwagę sondaże, które były 1,5 miesiąca przed wyborami, gdzie PO sięgała 40 procent, a PiS 20, to wynik wyborczy z tej perspektywy jest sukcesem. Ale z perspektywy wyborów w Warszawie, Krakowie, Szczecinie, Trójmieście i w wielu innych sukcesem nie jest. Jeśli chodzi o Kraków, to nasza kandydat pokonał w I turze kandydata PO. Ale nie pokonał kandydata Lewicy i Demokratów. Dokładnie rzecz biorąc - kandydata SLD. Pan Majchrowski, trzeba mu to przyznać, skutecznie ukrywał swą przynależność do SLD, co w Krakowie popularne nie jest. Wracając do wyników ogólnopolskich - dlaczego przegraliście? Trudno mówić tu o przegranej. To dlaczego nie wygraliście? Wyniki wyborcze, jak obliczano, co też było dla mnie pewną niespodzianką, jeśli chodzi o ilość głosów oddanych na kandydatów PiS, są wyższe niż w wyborach parlamentarnych. Natomiast nie jest taki sukces, bo jesteśmy przedmiotem wielu ataków - rządzący zwykle są bardzo atakowani. Ale i wy atakujecie, np. elity, mówiąc o wykształciuchach, łże-elitach, zomowcach. Nie uważa pan, że tę antyinteligencką retorykę należałoby porzucić? Przecież na co dzień politycy PiS nie posługują się taką retoryką. Rozumiem, że jest ona użyta w konkretnej dyskusji. Może na co dzień nie, ale generalnie się posługują. Ja tego nie wymyśliłem - to są hasła polityków PiS. To ja mogę podać przykłady bardzo agresywnych wypowiedzi polityków PO. Też mówią o wykształciuchach? To słowo nie jest mi znane, ja się nim nie posługuje. Za to Ludwik Dorn tak. Raz gdzieś powiedział.. Łże-elity - premier, ZOMO - premier. Jeśli chodzi o łże-elity, to jest to pojęcie, które funkcjonuje już od dawna, od czasów historycznych. Język w polskiej polityce jest ostry. Jak ostre są wypowiedzi polityków PO wobec PiS-u, tak też odpowiedzi niektórych polityków PiS-u bywają twarde. Ale proszę zwrócić uwagę, że to nie jest język, na który monopol ma PiS. Natomiast te słowa kierowane są pod adresem konkretnych ludzi, a nie generalnie środowisk inteligenckich. To jest nieprawda. Prof. Terlecki jest przedstawicielem inteligencji krakowskiej, powszechnie szanowanym. A właśnie. Jak to jest, że konserwatywna partia w tak konserwatywnym mieście jak Kraków nie umie znaleźć kandydata, które nie miałby tak burzliwej młodości, intensywnego życia uczuciowego i epizodu z wąchaniem kleju? Nie wiem, czy ten epizod jest prawdą, jak to niektóre media przedstawiają. Sam prof. Terlecki na pytanie o to, odpowiada: "To nie działało na mnie, jakoś mnie to nie przekonywało". Dla mnie to jest jednoznaczne. Ja nie wiem. To jeden z tabloidów posługiwał się tą argumentacją, a nie zawsze tam ukazywały się artykuły prawdziwe. To książka Kory Jackowskiej. Tak, ale pytany był pan prof. Terlecki przez jedną z gazet. Jesteśmy partią, w której jest miejsce dla różnych środowisk. To, co dziś powszechnie szanowany człowiek robił we wczesnej młodości, albo z kim bawił się w piaskownicy, to nie jest przedmiotem troski polityków PiS. Przez dziesiątki lat pracy zawodowej, naukowej, społecznej, politycznej, walki w okresie komunizmu pokazał, że jest człowiekiem prawym, szlachetnym, poglądy ma dziś konserwatywne i zasługuje na szacunek. A że kiedyś był hipisem, to panu nie przeszkadza? Prawo młodości. Mnie nie przeszkadza. Nigdy hipisem nie byłem i ta ideologia do mnie specjalnie nie trafiała, ale mi to nie przeszkadza. Pan Kuchciński, szef klubu PiS, też był hipisem. Miejmy trochę tolerancji. Ale nie uważa pan, że postawienie na prof. Terleckiego było błędem? Nie. Błędem było postawienie tak późno. Zabrakło nam czasu na pokazanie wielu pozytywnych cech tego kandydata. To jest człowiek na pewno szlachetny, który przez długie lata swojej działalności pokazał, że potrafi rozwiązywać różne problemy, które przed nim stają i zawsze robi to w sposób uczciwy. A najlepiej świadczy o nim opinia wielu elit krakowskich; ludzi, którzy przecież nie zawsze utożsamiają się z PiS i opinia, która dla niego jest bardzo pochlebna. Z wieloma ludźmi, z tym środowiskiem naukowym UJ i innych wyższych uczelni krakowskich jak się spotykałem, to zawsze słyszałem same superlatywy. Ale wynik wyborczy nie był już tak pochlebny. Dziękuję za rozmowę. Zobacz nasz raport specjalny: Zabójstwo gen. Marka Papały