Miller odniósł się w ten sposób do wtorkowej publikacji "Gazety Wyborczej" o tym, że ówczesny prokurator rejonowy w Katowicach Jacek Krawczyk ujawnił, iż ktoś sfałszował postanowienie o wszczęciu śledztwa w sprawie Blidy. Według Krawczyka - jak podała gazeta - jego podpis, który widnieje pod dokumentem z marca 2006 r., jest podrobiony. - Jeżeli te fakty się potwierdzą, to uważam, że Zbigniew Ziobro i ówczesny premier Jarosław Kaczyński, powinni ponieść odpowiedzialność nie tylko moralną, ale karną - powiedział Miller na konferencji prasowej w Lublinie. - Barbara Blida mogłaby żyć, a nie żyje. Wolała się zastrzelić, niż uczestniczyć w scenariuszu napisanym dla niej przez ówczesnego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę - dodał. Były premier wzywał, aby sejmowa komisja śledcza badająca okoliczności śmierci Blidy "wyszła z letargu" i pracowała intensywniej. - Inaczej, wygląda na to, że Zbigniew Ziobro po prostu ucieknie do Parlamentu Europejskiego i Ryszard Kalisz (szef komisji śledczej) już go nie dogoni. Szkoda, bo osobiście wiązałem z tą komisją i z jej przewodniczącym wielkie nadzieje - zaznaczył Miller. Pytany przez dziennikarzy o zapowiadaną debatę premiera Donalda Tuska ze związkowcami na temat sytuacji w stoczniach, Miller powiedział, że zachęcałby premiera, aby "twardo i zdecydowanie" przypomniał o zaniechaniach rządu PiS w tej sprawie. - Nie ulega dla mnie wątpliwości, że kłopoty polskich stoczni rozpoczęły się wraz z rządami PiS - z rządem pana Marcinkiewicza, potem Jarosława Kaczyńskiego. To te rządy wyrzuciły przygotowaną wcześniej koncepcję dalszej prywatyzacji i rozwoju stoczni. Te rządy szukały przysłowiowego układu i uważały, że wszystko, co poprzednicy przygotowali, jest złe. Płynęły miesiące nicnierobienia, a dzisiaj stoczniowcy płacą za to cenę. Premier Tusk powinien bardzo twardo i zdecydowanie te fakty przypomnieć - powiedział Miller. Na pytanie o szanse lewicy w nadchodzących wyborach Miller przyznał, że lewica w Polsce "jest w rozsypce", a elektorat lewicowy się podzieli, bo są trzy listy odwołujące się do niego (SLD-UP, Centrolewicy i Polskiej Partii Pracy). Jego zdaniem, po wyborach do PE "okaże się, że ugrupowanie Marka Borowskiego - SdPl startujące z list "Porozumienia dla Przyszłości" - Centrolewicy poniosło klęskę? i zacznie się "proces integracji i kooperacji". Miller uważa, że w następnych wyborach do parlamentu krajowego będzie już jedna lewicowa lista.