"Są dwa powody, dla których Zachód nie powinien dać się wywieść w pole tym, którzy twierdzą, że KGB znów panuje nad sytuacją, że Rosja wróciła do mentalności z czasów Związku Radzieckiego i rzeczywiście grozi nam nowa zimna wojna" - pisze gazeta. Po pierwsze - czytamy - "nie jest to prawdą". Putin to nie Jurij Andropow, a "Rosja jest państwem kapitalistycznym". Zasięg i potęga rosyjskiej armii stanowią zaledwie ułamek mocy jej sowieckiej poprzedniczki, a rosyjski kompleks wojskowo-przemysłowy jest zaledwie bladym odbiciem amerykańskiego. "Rosja nie wyznaje ideologii rywalizacji, w gruncie rzeczy jest w niej w ogóle mało ideologii. Jeśli jakieś państwo rywalizuje o bogactwa naturalne Afryki czy Ameryki Łacińskiej, są to Chiny - nie Rosja" - pisze gazeta. Drugim powodem, dla którego nie należy obawiać się powrotu do zimnej wojny, jest to, że "Rosja nie jest już taka sama wewnętrznie". "Nie da się zaprzeczyć, że są mordowani dziennikarze i przeciwnicy polityczni, że wybory są fałszowane i istnieją więźniowie polityczni(...) Ale ilościowo i jakościowo jest to inny kraj" - pisze dziennik. "Kreml nie ma już takiej kontroli jak kiedyś nad umysłami milionów obywateli. Jak powiedział Putin, Rosji zależy przede wszystkim na bogaceniu się i ochronie swoich interesów. Może ona mieć trudności z ich zdefiniowaniem, a cóż dopiero obroną. Retoryka rosyjskiej dyplomacji często sprawia wrażenie wewnętrznie sprzecznej. Zdarza jej się grozić odcięciem dostaw gazu i zastraszać sąsiadów bojkotem handlowym. Ale Rosja nie jest naturalnym wrogiem, chyba że Zachód zareaguje w sposób, który Moskwę nim ponownie uczyni" - pisze gazeta.