Zgodnie z nowymi przepisami, by stać się właścicielem choćby hektara, trzeba będzie mieć rolnicze kwalifikacje, mieszkać na terenie gminy, w której kupuje się ziemię i osobiście ją potem uprawiać. Ustawa - według Ministerstwa Rolnictwa - ma zapobiec wykupowi polskiej ziemi przez cudzoziemców. Prawo nie działa wstecz, tak więc spokojne mogą być osoby, które nie spełniają odpowiednich warunków, a już są właścicielami gruntów rolnych. Nie będą mogły jednak kupić nowej ziemi po wejściu w życie przepisów ustawy. Wicepremier Kalinowski uzasadnia potrzebę wprowadzenia w życie nowej ustawy tym, że obrót ziemią i produkcja rolnicza to zajęcia specyficzne: "Jest to produkcja naprawdę specjalna, chodzi o bezpieczeństwo żywności i nie może być tak, że ktokolwiek może się tą działalnością zajmować". Jednak wielu polityków i ekonomistów sprzeciwia się takim ograniczeniom. Według nich, ustawa jest niezgodna chociażby z kodeksem cywilnym, który mówi, że właściciel każdej rzeczy może nią swobodnie rozporządzać. Posłanka Zyta Gilowska przypomina, że ze spekulacją już w przeszłości walczono, w latach 30. - z mizernym skutkiem: Przetrenowali to Amerykanie, wprowadzając prohibicję na wyroby alkoholowe. Można także sięgnąć do bliższej przeszłości, do czasów PRL-u. Wtedy to władza ludowa walczyła ze spekulantami.