W piątek hospitalizowana była już tylko jedna spośród 38 osób poszkodowanych w efekcie nawałnicy, która w weekend zniszczyła obóz namiotowy w Suszku (woj. pomorskie). Pacjent ten ma zostać w piątek przetransportowany z Chojnic do Łodzi, gdzie zaplanowano kontrolne badania. Jak poinformowała PAP szefowa wydział komunikacji ZHR Anna Malinowska, jedyną nadal hospitalizowaną osobą jest nastoletni harcerz, który przeszedł operację nogi. Chłopiec przebywa w szpitalu w Chojnicach i, jak wyjaśniła Malinowska, w piątek powinien z niego zostać wypisany, po czym zaplanowano przewiezienie pacjenta do Łodzi, gdzie być może przejdzie jeszcze dodatkowe badania. W sumie w sobotę pod opiekę dziewięciu różnych szpitali w Pomorskiem, ale też poza województwem (chodzi m.in. o placówki w Więcborku, Bydgoszczy i Pile), trafiło 38 harcerzy z obozu w Suszku, w tym 36 dzieci w wieku od 12 do 15 lat oraz dwie osoby dorosłe - opiekunowie. W ciągu kolejnych dni pacjenci byli sukcesywnie wypisywani z placówek. Większość z poszkodowanych harcerzy doznała niegroźnych obrażeń - potłuczeń czy otarć skóry. Odnotowano też drobne złamania - np. palca. Obrażenia dwójki harcerzy oceniono jako poważniejsze. W przypadku jednej z ciężej poszkodowanych osób doszło m.in. do urazu kręgosłupa, a w drugim przypadku - do złamania kości podudzia. W obozie w Suszku brało udział 130 harcerzy z łódzkiego okręgu ZHR. Opiekę nad nimi sprawowało ośmiu wychowawców. W nocy z piątku na sobotę - w wyniku gwałtownych burz i wiatrów, jakie przeszły nad Pomorzem - obóz został zniszczony i odcięty od świata przez tarasujące drogi drzewa. W wyniku nawałnicy zginęły dwie harcerki w wieku 13 i 14 lat, obie zostały przygniecione przez powalone wiatrem drzewa.