To kolejny zgrzyt w koalicji. Awantura przeniosła się dziś do sejmowej komisji rolnictwa, na której doszło do spięcia między posłami PSL i PO. Sprawa jest z pozoru błaha, ale dla ludowców ma bardzo duże znaczenie. Niedawno złożył do ministra finansów wniosek o dodatkowe pieniądze dla części szkół rolniczych. Odpowiedź Rostowskiego była krótka: nie. Sprawą zajęła się dziś sejmowa komisja rolnictwa, na której głosowano dezyderat dotyczący przyznania dodatkowych środków na szkoły. Posłowie PO najpierw opuścili posiedzenie, zrywając tym samym kworum i uniemożliwiając głosowanie, a potem podnieśli rękę przeciw. Dezyderat został jednak przeforsowany wspólnymi siłami PSL i PiS. - W sprawie rolniczych szkół mamy identyczne poglądy z PSL - mówi "Wprost" były wiceszef resortu rolnictwa Henryk Kowalczyk z PiS. - Jesteśmy zdania, że część tych placówek powinna podlegać resortowi, a PO chce wszystko oddać samorządom i blokuje dla nich dodatkowe pieniądze - tłumaczy. Tę wersję potwierdza także poseł PSL Stanisław Kalemba. - Wniosek ministra Sawickiego rzeczywiście spotkał się z odmową resortu finansów. A jeśli chodzi o dzisiejsze rozbieżności podczas głosowania, to poseł musi przede wszystkim głosować zgodnie ze swoim sumieniem. I stąd różnica w zachowaniu PSL i PO - przyznaje w rozmowie z "Wprost".