Nieudane próby wybrania komisji skrutacyjnej Z końcem kwietnia br. zakończyła się kadencja poprzedniej I prezes SN Małgorzaty Gersdorf. Na mocy uprawnienia wynikającego z ustawy o SN, prezydent Andrzej Duda powierzył wykonywanie obowiązków I prezesa SN sędziemu z Izby Cywilnej Kamilowi Zaradkiewiczowi, którego ustawowym zobowiązaniem było zwołanie zgromadzenia sędziów w ciągu tygodnia. Sędzia Zaradkiewicz 2 maja zdecydował o zwołaniu zgromadzenia na miniony piątek. W zeszłym tygodniu w posiedzeniach uczestniczyli niemal wszyscy spośród 99 sędziów SN. Podczas obrad zarysował się spór między sędziami powołanymi przez Krajową Radę Sądownictwa w poprzednim składzie, a tymi powołanymi przez obecną KRS. Z jednej strony padały zarzuty o obstrukcję i celowe przedłużanie obrad, z drugiej - o arbitralne odrzucanie wniosków przez przewodniczącego obradom sędziego Zaradkiewicza oraz niedopuszczanie do głosu niektórych sędziów. W piątek (8 maja), wybierając członków komisji skrutacyjnej sędziowie głosowali, oddając głos za albo przeciwko kandydaturze. Zgłoszono po jednej kandydaturze z każdej z izb. Żadna nie uzyskała wymaganego poparcia. W sobotę miały obowiązywać inne zasady głosowania. Z każdej z izb wyłoniono dwóch kandydatów, a zgodnie z założeniem sędziowie mieli wybierać między nimi, nie oddając głosów negatywnych. Część sędziów zagłosowała jednak w inny sposób. Do protokołu głosowania zdanie odrębne złożyła sędzia Izby Dyscyplinarnej Małgorzata Bednarek. Jak wskazała, na 42 kartach głosujący sędziowie przy każdym nazwisku pisali słowo "nie". Zgodnie z zapowiedzią wtorkowe obrady miały zacząć się od kolejnego przeliczenia głosów. Nie wiadomo było, w jaki sposób się to odbędzie i jak długo potrwa. Zaradkiewicz ogłosił, że komisję wybrano. Sędziowie oburzeni Na początku obrad sędzia Kamil Zaradkiewicz podał pięć nazwisk sędziów każdej z izb, którzy mają stworzyć komisję skrutacyjną. Jak dodał, zostały one wyłonione na podstawie protokołu głosowania dostarczonego mu w sobotę. Są to: z Izby Cywilnej - Jacek Grela, z Izby Pracy - Zbigniew Korzeniowski, z Izby Karnej - powołany w zeszłym tygodniu przez prezydenta Marek Motuk, z Izby Dyscyplinarnej - Adam Roch, a z Izby Kontroli Nadzwyczajnej - Mirosław Sadowski. Część sędziów kontestowała ten sposób wyłonienia komisji. Pytania w tej sprawie do sędziego Zaradkiewicza kierowała sędzia Marta Romańska z Izby Cywilnej, sugerując, że sędzia Zaradkiewicz zachowuje się jak "jednoosobowa komisja skrutacyjna". Sędzia Zaradkiewicz poinformował jednocześnie, że grupa sędziów zwróciła się do niego z wnioskiem o odroczenie obrad do 26 maja. We wniosku wskazano, że "dotychczasowy przebieg posiedzenia wskazuje na istnienie podstawowych proceduralnych problemów uniemożliwiających efektywne przeprowadzenie wyborów na kandydatów na I prezesa SN". Wskazano w nim również, że do tego czasu Kolegium Sądu Najwyższego powinno "zaproponować taki sposób procedowania przez zgromadzenie ogólne, który efektywnie mógłby rozstrzygnąć wątpliwości związane z niepełną regulacją prawną", ewentualnie wystąpić o dokonanie odpowiednich zmian legislacyjnych. Zaradkiewicz: Nie dopuszczę do dalszej obstrukcji na tej sali Sędzia Zaradkiewicz wniosek odrzucił, argumentując m.in., że "dotychczasowy przebieg posiedzenia wskazał, że udało się przezwyciężyć istniejące przeszkody proceduralne". Zapowiedział też, że nie dopuści do "dalszej obstrukcji na tej sali". Jednocześnie zarządził przerwę i poprosił wybranych członków komisji o przygotowanie kart do właściwego głosowania na kandydatów na I prezesa SN. Gdy jeden z sędziów chciał zabrać głos, Zaradkiewicz wyłączył mu mikrofon. Część sędziów zareagowała oburzeniem. Sędzia Rączka: Pan przewodniczący knebluje sędziów Podczas zorganizowanego w przerwie briefingu prasowego sędzia Krzysztof Rączka z Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych podkreślił, że padało do tej pory wiele słów na temat tego, że część sędziów "doprowadza do destrukcji działania zebrania sędziów Sądu Najwyższego". "Otóż to nie jest nasza wina, to nieumiejętność prowadzenia kooperatywnego działania pana przewodniczącego, nieumiejętność prowadzenia jakichkolwiek zespołu prowadzi do tego, że my nie możemy posunąć się naprzód" - ocenił. "Pan przewodniczący knebluje sędziów, nie dopuszcza ich do głosu. W trakcie wystąpienia jednego z sędziów pan przewodniczący Zaradkiewicz wstał i nakazał wyłączenie mikrofonu. Takie jest jego powstępowanie" - powiedział sędzia Krzysztof Rączka. Z kolei sędzia Bohdan Bieniek powiedział, że zgodnie z regulaminem podpisanym przez prezydenta, przewodniczący Zaradkiewicz może przedstawiać tylko wyniki głosowania jawnego, głosowanie na członków komisji skrutacyjnej było tajne. Poinformował, że w sobotę przekazano protokół, z którego wynikało, że nie udało się wyłonić komisji. "Dziś, nagle pan przewodniczący wyszedł i jednoosobowo ogłosił, że komisja została wybrana" - relacjonował sędzia. Sędziowie domagali się rozmowy z Zaradkiewiczem. Po godz. 12 sędziom zaczęto rozdawać karty do głosowania. "Fundamentalny problem posiedzenia" Do sytuacji, która od piątku trwa w Sądzie Najwyższym, w obszernym wpisie na Facebooku odniósł się w poniedziałek sędzia Izby Karnej Włodzimierz Wróbel. Podkreślał on, że "nie może być zgody sędziów Sądu Najwyższego na dokonywanie wyborów kandydatów na Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego w sposób niezgodny z prawem". Jak podkreślił, w ubiegły piątek prowadzący posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego "nie zgodził się na głosowanie porządku obrad tego Zgromadzenia, co zrobił z naruszeniem prawa, które sam uznawał za obowiązujące, to jest Regulaminu Sądu Najwyższego wydanego przez Prezydenta RP". "I na tym też polega fundamentalny problem trwającego już kilkanaście godzin posiedzenia organu konstytucyjnego 'Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego'" - wskazał sędzia. Jego zdaniem, "środkiem obrony przed bezprawiem stało się głosowanie nad kwestią co do zasady marginalną - powołaniem komisji skrutacyjnej do liczenia głosów". "To w zasadzie pierwsze głosowanie, w którym Przewodniczący odwołał się do woli wszystkich członków Zgromadzenia Ogólnego, pierwsza kwestia, w której Zgromadzenie Ogólne mogło się wypowiedzieć jako organ konstytucyjny" - czytamy. Zdaniem Wróbla sędziowie "próbują powrócić do legalnej procedury, blokując, o ile to się da, ostateczne fiasko tego Zgromadzenia, którym byłoby doprowadzenie do nieważnego wyboru kandydatów".