16 września Rada Najwyższa Ukrainy oraz Parlament Europejski ratyfikowały umowę stowarzyszeniową. Po głosowaniu układ obowiązuje tymczasowo - w celu pełnej ratyfikacji umowa musi ratyfikowana przez wszystkie 28 państw członkowskich Unii. - Nie ma bezpiecznej Polski, bez wolnej, niepodległej Ukrainy. Nie ma bezpiecznej Polski bez niepodległej Ukrainy - przekonywał sprawozdawca komisji spraw zagranicznych senator Bogdan Klich (PO). Niech to będzie mottem - mówił senator - dla podjęcia szybkiej decyzji upoważniającej prezydenta RP do ratyfikacji umowy stowarzyszeniowej. - Jesteśmy winni to Ukrainie, ale przede wszystkim Polsce - argumentował Klich. - Cieszę się, że Polska będzie jednym z pierwszych krajów, która ratyfikuje układ stowarzyszeniowy między Unią Europejską i Ukrainą - mówił minister ds. europejskich Rafał Trzaskowski, który przedstawił stanowisko rządu w tej sprawie. Zdaniem ministra Trzaskowskiego układ stowarzyszeniowy jest bardzo ambitny, ponieważ wzmacnia możliwość prowadzenia pogłębionego dialogu politycznego, wzmacnia relacje instytucjonalne pomiędzy Unią Europejską a Ukrainą i tworzy strefę wolnego handlu. Głos w sprawie umowy zabrał marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. - Sytuacja w Europie zmieniła sie w tym roku. I to agresja Rosji na Ukrainę spowodowała tę zmianę. Po raz pierwszy zakwestionowano granice, i dołączono terytorium jednego państwa do drugiego - zauważył. Podkreślił, że Polska, której granice przez długi czas nie były bezpieczne, rozumie to bardzo dobrze. Stąd - mówił Borusewicz - powinniśmy protestować i żądać przywrócenia granic "nie tylko dlatego, że Ukraina jest naszym sojusznikiem, ani dlatego, że mamy tam sentymenty, ale dlatego, że zostały podważone pryncypia, na których opiera sie Europa". Te pryncypia to - jak wskazał - przede wszystkim nienaruszalność granic oraz umów i traktatów. Borusewicz podkreślił, że po agresji rosyjskiej na Ukrainie diametralnie zmieniła się sytuacja tak, że i Polska, i UE oraz NATO "przeglądają dziś i tworzą nowe strategie we wszystkich dziedzinach" - polityce zagranicznej, bezpieczeństwa, energetycznej i gospodarczej. Jak mówił, wpływają na to działania Rosji - "rewizjonistycznej, agresywnej, posługującej się całym szeregiem narzędzi - także typowo wojskowych, państwa, które ma broń jądrową". Zaznaczył, że dziś wspieramy Ukrainę nie tylko dlatego, że mamy taką tradycję, ale także dlatego, że to jest w naszym interesie. Marszałek zauważył też, że nie wiadomo, jaki jest faktyczny cel rosyjskiego prezydenta Władimira Putina - czy chodzi o odbudowę imperium radzieckiego czy nawet imperium rosyjskiego w granicach z 1913 roku. Zdaniem Borusewicza, Ukraina przeżywa dziś "godziny próby". - Na szczęście Ukraina te godziny próby wytrzymuje. Ukraińcy pokazali, że chcą bronić niepodległości, chcą także bronić demokracji - zaznaczył. Podkreślał, że dziś największym zadaniem jest utrzymanie jednolitego, popierającego Ukrainę stanowiska w UE, mimo różnych interesów poszczególnych krajów wspólnoty. Jan Rulewski (PO) zwrócił z kolei uwagę na fakt, że w trakcie tych "trudnych chwil dla Ukrainy", w których uczestniczyła Polska, rząd Ukrainy zrezygnował z naszej misji. Senator zapytał Trzaskowskiego, jakie jest stanowisko MSZ w tej sprawie. - Ja tutaj nie wyczuwam jednoznacznego sygnału z strony ukraińskiej jakoby nie chcieli naszego zaangażowania, wręcz przeciwnie, zarówno rozmowy pani premier z prezydentem Poroszenką, jak i rozmowy telefoniczne z premierem Jaceniukiem, potwierdzają, że Ukraińcy chcą naszego zaangażowania i przede wszystkim zależy im na tym, żebyśmy zaangażowali się w pomoc w stabilizowaniu sytuacji w kraju, w przeprowadzeniu reform - odpowiedział Trzaskowski. Dodał, że Ukraińcy wręcz zachęcają stronę Polską do większego zaangażowania się w sprawy ich kraju. UE podpisała część polityczną umowy z Ukrainą w marcu w geście wsparcia dla władz w Kijowie w czasie zaostrzających się napięć z Rosją i kryzysu politycznego; gospodarczą część umowy, dotyczącą przede wszystkim wolnego handlu, podpisano w czerwcu. Jednak wdrożenie części handlowej pod naciskiem Rosji odłożono do końca 2015 roku. Polityczne rozdziały porozumienia mówią o wspólnych demokratycznych wartościach i zasadach wolnego rynku, na których opiera się współpraca UE i Ukrainy, o kooperacji w sferze polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz o nowych instytucjonalnych formach współpracy, takich jak regularne szczyty UE-Ukraina i Rada Stowarzyszenia na szczeblu ministrów. Dokument wprowadza też podstawowe zasady współpracy w obszarach takich jak: energia, transport, czy edukacja. Wymaga on od Ukrainy przeprowadzenia reform oraz przestrzegania zasad demokracji, praw człowieka oraz rządów prawa. Umowa pozwoli na zwiększenie mobilności pracowników, ustanowi harmonogram wprowadzenia ruchu bezwizowego oraz przybliżenia systemów prawnych, ustalając dla Ukrainy harmonogram przyjęcia części przepisów obowiązujących w UE i stopniowego wprowadzania ich w życie. Część układu dotycząca pogłębionej i kompleksowej umowy o wolnym handlu, kiedy już wejdzie w życie, ma doprowadzić do zintegrowania rynków UE i Ukrainy poprzez zniesienie ceł oraz zakaz innych restrykcji dotyczących handlu. Ponadto ma częściowo zintegrować rynek zamówień publicznych. Umowa stowarzyszeniowa UE-Ukraina miała zostać podpisana w listopadzie ub. roku na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Ówczesny rząd Ukrainy wstrzymał jednak przygotowania związane z podpisaniem porozumienia. Były prezydent Wiktor Janukowycz tłumaczył decyzję obawą o pogorszenie relacji gospodarczych z Rosją. Decyzja wywołała protesty społeczne. Kryzys doprowadził do odsunięcia ekipy Janukowycza od władzy. Wywołało to ostrą reakcję Rosji, która zaanektowała należący do Ukrainy Półwysep Krymski. 28 listopada Sejm niemal jednogłośnie uchwalił ustawę zezwalającą na ratyfikację przez prezydenta RP Układu o stowarzyszeniu między Unią Europejską a Ukrainą.