Według informacji przekazanych przez Państwową Komisję Wyborczą w referendum wzięło udział zaledwie 7,8 proc. uprawnionych do głosowania, co oznacza, że referendum jest niewiążące. - Dramatycznie słaba frekwencja pokazała, że ludzie mieli w nosie pomysły prezydenta Komorowskiego, które służyły wyłącznie przedłużeniu jego kadencji, a nie miały charakteru merytorycznego. Referendum, w którym bierze udział parę procent ludzi, rzeczywiście świadczy o tym, że jest to strzał w Panu Bogu w okno, i to właśnie zrobił prezydent Komorowski. To dramatyczna porażka prezydenta Komorowskiego - komentuje w rozmowie z Interią europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Zdaniem europosła SLD Janusza Zemke referendum wykorzystano w bieżących rozgrywkach. - Zostało sprowadzone do instrumentu bieżącej młócki politycznej. Polacy nie dali się na to nabrać - tylko tyle mogę powiedzieć, z szacunkiem o Polakach - ocenia poseł do PE.Kto stracił na referendum? Przede wszystkim Platforma Obywatelska i Bronisław Komorowski. - Prezydent Komorowski wyszedł z referendum po pierwszej turze wyborów, ale za nim głosowali co do jednego wszyscy senatorowie PO i nie ma co tutaj udawać, jak dzisiaj słyszę, że to był tylko pomysł pana prezydenta. PO też zapłaci za to swoją cenę - mówi Interii Janusz Zemke. W opinii polityka SLD, porażka referendum pokazuje też, że wcześniejsze poparcie dla Pawła Kukiza to "jednorazowa wydmuszka". Obaj politycy nie kryją oburzenia informacją o kosztach referendum. Ryszard Czarnecki uważa, że za swój pomysł konsekwencje powinien ponieść Bronisław Komorowski. - Domagałbym się rozliczenia prezydenta za jego gierki, on ma to już w nosie, teraz sobie siedzi w Budzie Ruskiej, a z kieszeni podatnika wyjęto sto milionów, to nie może być bezkarne - mówi nasz rozmówca.Z kolei Janusz Zemke zwraca uwagę na to, że 100 mln mogło być przeznaczone na ważniejsze cele społeczne. - Jestem bardzo zniesmaczony tym, że to wszystko kosztowało gigantycznie pieniądze. Decyzja o referendum była decyzją nieodpowiedzialną - ubolewa eurodeputowany SLD. Zdaniem polityków, przez kwestie finansowe Polacy szybko nie zapomną o feralnym referendum. Ale nie ma pewności, czy referendum nie zostanie po raz kolejny potraktowana przez polityków jako narzędzie w kampanii wyborczej. - Jakby się obarczyło prezydenta Komorowskiego zapłaceniem 100 mln złotych, ratami co miesiąc przez kilkadziesiąt lat, z własnej prezydenckiej emerytury, to może by to jego naśladowców jakoś otrzeźwiło - mówi Czarnecki.- Idea referendum została ośmieszona. Jeżeli zarządza się referendum, a przyjdzie na nie kilka procent ludzi, to złośliwie można by powiedzieć, że to tak naprawdę głosowali sami członkowie komisji wyborczych i ich bliscy. To jest też nauczka dla innych pomysłodawców tego typu inicjatyw, żeby uważali bo ludzie nie dają się na to nabrać - mówi Zemke. Polityk SLD uważa, że wynik referendum to "kubeł bardzo zimnej wody na polityków" i dowód na to, że nie powinno ono dotyczyć tylko fundamentalnych kwestii. - Za kilka lat taką sprawą będzie pytanie, czy Polska powinna przyjąć euro czy nie. To nadaje się do referendum, bo ma charakter ustrojowy, i na pewno wzbudzi zainteresowanie wśród Polaków - przewiduje w rozmowie z Interią Janusz Zemke.