Minister nawiązał do wprowadzonego z początkiem roku szkolnego zakazu sprzedawania i podawania "śmieciowego" jedzenia w szkołach, który spotkał się wieloma krytycznymi opiniami jako zbyt restrykcyjny. "Byliśmy odważni i nie trzeba się tego wstydzić. Zdrowie to jest troska każdego lekarza i każdego, kto się zajmuje ochroną zdrowia. W związku tym trzeba było powiedzieć stop chipsom. To nie jest spór o drożdżówki, to jest spór o coś zupełnie innego" - powiedział minister dziennikarzom. Szef resortu zdrowia wziął udział w inauguracji roku akademickiego w Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach. "Przecież nam chodzi o ratowanie życia i zdrowia, i tu musimy być stanowczy jak dekalog. Walcząc o dzieci nie walczymy o drożdżówki. Mówimy: drożdżówki wrócą do szkół, natomiast wróci też zdrowa żywność, już wróciła" - oświadczył. Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska poinformowała w czwartek, że po 6 października wraz z ministrem zdrowia przeanalizuje postulaty zgłaszane przez dyrektorów szkół i przedszkoli w związku z wprowadzeniem w placówkach zakazu sprzedawania i podawania "śmieciowego" jedzenia. Jednocześnie podkreśliła, że zapowiedziane "negocjacje" nie oznaczają powrotu do stanu przed wprowadzeniem zakazu. Od 1 września 2015 r. firmy prowadzące sklepiki szkolne nie mogą sprzedawać w nich tzw. śmieciowego jedzenia, czyli zawierającego znaczne ilości składników niezalecanych dla rozwoju dzieci. Wprowadzono też wymagania dotyczące posiłków przygotowywanych w stołówkach szkolnych i przedszkolnych. W mediach pojawiają się informacje, że w części szkół są problemy ze stosowaniem nowych przepisów: niektórym dzieciom nie smakuje jedzenie, a ajenci mają trudności z zaopatrzeniem sklepików w towary spełniające wymagane normy. Minister Zembala mówił w piątek w Katowicach również o innych zmianach wprowadzonych w ostatnich tygodniach w ochronie zdrowia: przyjętych w czwartek przez Senat ustawie o zdrowiu publicznym oraz ustawie o zawodzie fizjoterapeuty. Obecna na uroczystości przewodnicząca Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Katowicach dr Mariola Bartusek dziękowała ministrowi za porozumienie dotyczące podwyżek. Na pomocy zawartego 23 września porozumienia wynagrodzenia pielęgniarskie mają wzrastać po 400 zł przez cztery lata. "Panie profesorze, to był trudny czas dla nas wszystkich, ale był pan pierwszym ministrem po naszych historycznych doświadczeniach z nieocenionym profesorem Religą, który w tak krótkim czasie miał tak istotny wkład w polską ochronę zdrowia. Dokonał pan przeczy niemożliwych, takich, które powinny być zrobione już dawno" - zwróciła się do ministra Bartusek.