Na pytanie, czy będzie startował w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych, Stanisław Żelichowski powiedział "pewnie nie". Zastrzegł jednak, że to nie zależy w 100 procentach od niego, a ten, kto "wdepnął w politykę", pozostaje w niej i przestaje być "panem swojego losu". Często, choć nie chce, ulega namowom, i ponownie kandyduje.Stanisław Żelichowski po raz pierwszy został wybrany do Sejmu w 1985 roku, jeszcze z list Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, przekształconego potem w Polskie Stronnictwo Ludowe. Od 1991 roku jest nieprzerwanie posłem PSL.Ministrowie PSL powinni zostaćW radiowej Jedynce Żelichowski był też pytany o przyszłość obecnych ministrów z PSL w nowym rządzie Ewy Kopacz. Jego zdaniem, nie ma powodów by nie pozostali na stanowiskach. Jak mówił, w swoim ostatnim przemówieniu w Sejmie Donald Tusk wskazał, że położy nacisk na politykę społeczną, a za tą odpowiada w resorcie pracy PSL-owski minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. Innego ministra ludowców, Marka Sawickiego, Żelichowski chwalił za to, że "nie zrobił wojny z Rosją" po wprowadzeniu przez nią embarga. Trudno też wymienić lidera PSL, wicepremiera Janusza Piechocińskiego, bo jako szef partii współtworzy koalicję.