Mecenas Nowaczyk specjalizował się w obrocie reprywatyzowanymi kamienicami w Warszawie. W czwartek zeznając przed sejmową komisją stwierdził m.in. że Zdzisław Krasnodębski chciał kupić mieszkanie w kamienicy, z której wcześniej eksmitowano mieszkańców. Gość RMF FM nazywa Nowaczyka gangsterem i jak dodaje: Czekam na pozew. Bardzo chętnie się z nim spotkam. Poranny gość Roberta Mazurka w RMF FM pytany o niedawne zatrzymanie Bartłomieja M. byłego rzecznika MON, oraz polityczną odpowiedzialność byłego szefa tego resortu Antoniego Macierewicza, odpowiada: - Pan minister (Macierewicz- przyp. red) był nieostrożny. Uważam, że jedną ze słabości naszego rządu jest polityka kadrowa. Za szybko młodzi ludzie awansują i trudno się oprzeć pokusie - tłumaczy. Robert Mazurek, RMF FM: Profesor Zdzisław Krasnodębski, wiceszef Parlamentu Europejskiego, eurodeputowany PiS, kłaniam się nisko. Zdzisław Krasnodębski: - Dzień dobry panie redaktorze, wiedziałem, że pan mnie zaprosi, bo konkurs w lotach narciarskich w Oberstdorfie się zbliża. Na pewno porozmawiamy na ten temat. Porozmawiamy, ale za chwilę. Zna pan dinozaury bliżej? - A, to te, co w średniowieczu szalały, takie pachnące naftaliną, bo to było jeszcze w czasach, gdy nie było Unii Europejskiej, a wtedy panowało ciemne średniowiecze, chodziły dinozaury, ale już wtedy na nie polowano. To skoro pan w takim szampańskim nastroju, to może pan nam wyjaśni jak to było z tym mieszkaniem, o którym wczoraj opowiadał Robert Nowaczyk. Pan mecenas opowiadał, że jest taki poseł Zdzisław Krasnodębski, który chciał od niego kupić... - No proszę, panie redaktorze, ja jestem znany, nawet nikomu nieznany mecenas Nowaczyk... Pana mecenasa akurat znają wszyscy. Chciał pan podobno kupić od niego mieszkanie w reprywatyzowanej kamienicy, z którego to mieszkanie wyrzucano biednych. - Prawie wszystko się zgadza, tylko odwrotnie. Nie chciałem od niego kupić mieszkanie. Nie chciał pan? - Nie chciałem od niego kupić mieszkanie. To skąd ta cała historia? - A historia jest taka, że chciałem kupić mieszkanie, ale chyba pan redaktor też chyba chciał, miał takie zdrożne chęci. Nie tylko miałem, ale ja zrealizowałem. Gdzieś mieszkam, o dziwo. - No właśnie. I nie jest to chyba specjalnie nic... Dobrze, to wyjaśnijmy to: czy pan kupił mieszkanie w zreprywatyzowanej kamienicy? - Nie kupiłem w zreprywatyzowanej kamienicy, nie kupiłem od pana Nowaczyka. Natomiast rzeczywiście chciałem kupić mieszkanie w 2016 roku, co nie jest czynem zdrożnym. Myślę, że radiosłuchacze też mają czasem takie chęci, by kupić mieszkanie. Więc ja kupiłem rok później... Ma pan dwa mieszkania. Wiem z pańskiego oświadczenia majątkowego, że kupił pan dwa mieszkania... - Mam jeszcze samochód z 2002 roku. Samochód już niedługo będzie mógł pan mieć na takich zabytkowych blachach. - No chyba wystawię na aukcję. Dobrze, to wyjaśnijmy - żadne z tych mieszkań nie jest w zreprywatyzowanej kamienicy? - Nie, żadne nie z reprywatyzowanej kamienicy. Jedno z tych mieszkań, bardzo mała kawalerka, jest w Bremie. Tam jednak jeszcze zakres działalności pana Nowaczyka nie objął tego miasta. Pan mecenas Nowaczyk opowiadał ciekawe historie, mianowicie też mówił o tym, że miał skupić roszczenia do Srebrnej po to, by PiS mógł wybudować tam swoje wieże. - Ja słyszałem, że to dwie duże skocznie narciarskie. Panu się wszystko teraz ze skokami kojarzy? - Nie, ale tu jest bardzo poważny problem. Wychodzi gangster... Ale jeszcze nie został skazany, bardzo przepraszam. - No nie został skazany. Ale pan sam mówi, że znany. No dobrze, czekam na pozew, bardzo chętnie się spotkam. Więc wychodzi mecenas Nowaczyk, którego pan nazywa gangsterem... - Wychodzi szanowany mecenas Nowaczyk, no i rzuca oskarżenia na prawo i lewo. Na prawo raczej. Rzuca oskarżenia na prawo, mówił o tym, że... - No i wszyscy są niezwykle pobudzeni i uważają, że coś było. Pada moje nazwisko. Myślę, że 30 lat mniej więcej zajmuję się działalnością publiczną. Wydawało mi się zawsze, że ludzie powinni mieć większą skłonność do wierzenia mnie niż tak znaczącemu mecenasowi, szeroko znanemu. Panie profesorze, ta rzecz nie polega na tym, czy ja panu wierzę, czy nie. Chce się tylko dowiedzieć, co jest na rzeczy w historii, o której pan Nowaczyk zeznawał pod przysięgą. Co prawda on może opowiadać różne rzeczy, bo on jest jednocześnie oskarżonym, więc ta sprawa jest bardziej zagmatwana. - Ja wiem, ale pan mnie pyta teraz o rzeczy, którymi ja się nie zajmuję... Nie zajmuje się pan działalnością deweloperską? Myślałem, że w partii to u was każdy. - Niestety, bardzo mi przykro. Ja się akurat zajmuję Parlamentem Europejskim i tam rzeczywiście zajmuję się działalnością deweloperską, mianowicie jestem w grupie roboczej zajmującą się budynkami parlamentu, jako jeden z wiceprzewodniczących parlamentu... PiS już tam kupił jakąś działkę? - Nie, Parlament Europejski. Proszę sobie wyobrazić, że PE kupuje działki. Ostatnio nawet miałem jechać do Dublina, żeby zbadać niektóre nieruchomości, które Parlament Europejski chce zakupić, a teraz mam propozycję, żeby pojechać do Paryża w tym celu. Proszę pana, niektórzy kupują nieruchomości, nawet Parlament Europejski, nawet tak święta instytucja. Natomiast ja naprawdę nie chcę się wypowiadać na tematy, skoro nic o tym nie wiem. Dobrze, skoro pan nic nie wie o interesach spółki Srebrna... - Nie wiem nic. Wiem, że była, że jest taka... Wiem to co wszyscy wiedzą, zresztą od lat, że jest taka spółka. A nie pytał pan prezesa Kaczyńskiego: "Jarek, słuchaj, o co w tym wszystkim chodzi"? - Nie pytałem. Wszystko co wiem na ten temat to jest z gazety bardzo popularnej. To mówiąc poważnie, człowiek tak zainteresowany światem jak pan nigdy nie zastanawiał się co w tych doniesieniach jest z prawdy? - Ja się właśnie zajmuję inwestycjami Parlamentu Europejskiego... Ale ja pana pytam poważnie, a pan chce ze mną tutaj żartobliwie... - Nie, naprawdę nie mam na ten temat wiedzy, natomiast mogę powiedzieć jakie wyrobiłem sobie zdanie o tej sprawie, czytając rewelacje. Otóż uważam, że nic tam nie ma poważnego. A nie ma w was - posłach PiS-u, eurodeputowanych i w ogóle politykach tej partii - takiej obawy, że teraz do wyborów, i to do obu, będziecie atakowani taśmami Kaczyńskiego? - Będziemy atakowani w każdy sposób. Ja prawdopodobnie będę uchodził za kogoś, kto stał za aferą reprywatyzacyjną po tych słynnych zeznaniach. Wie pan, można czytać, każdą bzdurę można wymyślić. Ludzie są niestety w Polsce bardzo rozemocjonowani - w jedną i w drugą stroną. Można mieć na przykład siedem mieszkań, ileś tam spraw prokuratorskich, a można zostać kanonizowanym. A kogo ma pan na myśli? - Słyszałem o różnych tego rodzaju sprawach. Podaję przykład hipotetyczny. Hipotetyczny zupełnie? - Hipotetyczny, tak. Że na pewne osoby patrzymy przez palce. Dobrze, ale ja zadałem bardzo ważne pytanie. Czy tego typu historie, jak ta z taśmami, na których jest nagrany prezes Kaczyński - czy one wam nie zaszkodzą po prostu politycznie? - Ja myślę, że znając nastroje społeczne, mogą zaszkodzić. Natomiast czy w tych taśmach jest coś takiego - gdyby pan powiedział - co mnie mogłoby mnie osobiście zbulwersować, przeczytałem to dokładnie, i tak nie jest. Czyli pana to nie bulwersuje. - Nie, mnie to nie bulwersuje, bo też nie widzę żadnego powodu i prawdopodobnie nigdzie prawo, z tego co się orientuję, ale nie jestem prawnikiem - nie zostało nigdzie przekroczone. Czy Antoni Macierewicz ponosi polityczną odpowiedzialność za działalność Bartłomieja M., który został właśnie aresztowany? - Ja myślę, że pan minister był nieostrożny i rzeczywiście też uważam, że jedną ze słabości naszych rządów jest polityka kadrowa. Między innymi przykład Bartłomieja M. ma o tym świadczyć? - Tak. Ja myślę, że za szybko niektórzy ludzie młodzi awansują i że wtedy trudno się oprzeć pokusie. No, z tego co wiem... Zadałem pytanie, czy Antoni Macierewicz ponosi za to odpowiedzialność polityczną? - ...bo znowu ja przecież nie badam, uzasadnione. Ale ta sprawa nie polega tutaj na doniesieniach żadnej z gazet. - Ja rozumiem, ale też tak samo to nie zostało udowodnione, natomiast rzeczywiście uważam, że niestety było parę takich przypadków, że... Zadałem pytanie o odpowiedzialność polityczną Macierewicza, pan nie chce na to pytanie odpowiedzieć. - Był nieostrożny, może to jest kwestia zaufania, może ufał - niestety też... Jak pan wie, kiedyś były takie teorie socjologiczne dotyczące Polski, że jest za mało zaufania w polskim społeczeństwie. Na tym polegał problem. A propos braku zaufania. Są tacy, którzy sądzą, że to, że prokuratura chce postawić zarzuty Stefanowi Niesiołowskiemu w związku z seksaferą. Czy to jest rewanż? - Czyj? PiS-u na... - Ja się na nikim nie rewanżuję. Internetowa część rozmowy W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Robert Mazurek pytał swojego gościa o szanse nowego ruchu Roberta Biedronia w polityce. - Może to być zjawisko bardziej trwałe niż Nowoczesna, ale nie przypuszczam, żeby to był jakiś wielki ruch - stwierdził prof. Zdzisław Krasnodębski. - Sądząc po aferze Stefana Niesiołowskiego, wydaje mi się, że większość Polaków jednak hołduje miłości heteroseksualnej - uznał. Dopytywany przez prowadzącego rozmowę Roberta Mazurka, Krasnodębski stwierdził, że takie sprawy "nie są najważniejsze, ale mają znaczenie". - Dlaczego nie mielibyśmy mówić o takich sprawach? (...) To jest ważny aspekt i jeden z elementów programu tej partii - tłumaczył gość RMF FM.