Do zdarzenia doszło 5 czerwca 2017 r., na osiedlu na obrzeżach Płocka. "Wykonane przez policjantów, w tym także przez pirotechników działania, wskazywały na to, że pod pojazd podłożono i zdetonowano ładunek wybuchowy. Szkody oszacowano na blisko 300 tysięcy złotych. Zniszczeniu uległ samochód oraz elewacja budynku" - podała rzeczniczka Centralnego Biura Śledczego Policji, kom. Iwona Jurkiewicz. Śledczy ustalili, że pod pojazd podłożono około 400 g trotylu. "Wielomiesięczne śledztwo pozwoliło ustalić osobę podejrzaną o dokonanie tego czynu, a także inne okoliczności związane ze sprawą" - dodała Jurkiewicz. Działania przeprowadzono pod koniec ubiegłego tygodnia na terenie województw śląskiego, warmińsko-mazurskiego oraz mazowieckiego. Wtedy też doszło do zatrzymania 32-letniego Mariusza S. Na jego posesji w Sosnowcu funkcjonariusze znaleźli 3 kilogramy trotylu, amunicję, lufy, narzędzia mogące służyć do wytwarzania broni oraz lunety z celownikami laserowymi. "Zabezpieczony trotyl mógł stanowić duże zagrożenie. Materiał wybuchowy został zdetonowany na poligonie, spowodował powstanie leja o głębokości jednego metra i średnicy blisko dwóch metrów" - poinformowała policjantka. Działania CBŚP nadzorował łódzki wydział Prokuratury Krajowej zwalczający przestępczość zorganizowaną. Prowadzone w związku z wybuchem śledztwo dotyczyło usiłowania dokonania wymuszenia rozbójniczego. "Eksplozja, do której doszło w czerwcu 2017 roku poprzedzona była skierowaniem wobec pokrzywdzonego gróźb pozbawienia życia lub zdrowia, w przypadku nie dokonania żądanej transakcji biznesowej związanej z przeniesieniem własności udziałów w jednej ze spółek, a następnie żądaniem wpłaty na konto sprawcy kwoty 300 tysięcy złotych na rachunek bitcoin" - wyjaśnił prok. Karol Borchólski z Działu Prasowego Prokuratury Krajowej. Mariuszowi S. przedstawiono zarzuty, m.in. usiłowania wymuszenia rozbójniczego oraz posiadania materiałów wybuchowych bez wymaganego zezwolenia. Prokurator złożył wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanego. "Sąd podzielił argumentację prokuratora i zastosował wobec podejrzanego areszt na okres 3 miesięcy" - przekazał prok. Borchólski. 32-latkowi grozi nawet 10 lat pozbawienia wolności. Jak informuje PK, postepowanie ma charakter rozwojowy, śledczy nie wykluczają dalszych zatrzymań w tej sprawie.