35-letni Błażej M., któremu prokuratura zarzuciła sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu kolejowym, przyznał się do winy. Chce wymierzenia mu kary grzywny bez przeprowadzenia procesu - podał rzecznik częstochowskiej prokuratury Tomasz Ozimek. Zderzenie osobówki z pociągiem pendolino 22 lipca 2015 r. Błażej M. przejeżdżał seatem alteą przez niestrzeżony przejazd kolejowy w Blachowni. Nie upewnił się, czy ma miejsce do kontynuowania jazdy za przejazdem. Okazało się, że stoi tam samochód, który próbował włączyć się do ruchu na ulicę Częstochowską. W seata uderzył jadący z prędkością ok. 120 km/h pociąg pendolino jadący z Warszawy do Wrocławia. Samochód został zniszczony, a jego kierowca trafił do szpitala z obrażeniami głowy. Uszkodzony został też pociąg pendolino. Koszt naprawy maszyny sięgnął 700 tys. zł. Kierowca seata i maszynista byli trzeźwi. Kierowca naruszył zasady bezpieczeństwa Po zebraniu materiału dowodowego, w tym raportu Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych, śledczy ustalili, że do wypadku doszło z powodu naruszenia przez kierowcę zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym - Błażej M. nie zachował szczególnej ostrożności i nie zastosował się do prawidłowo działającej sygnalizacji świetlnej i dźwiękowej.W śledztwie mężczyźnie przedstawiono zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, która zagrażała życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach, za co może grozić kara do 3 lat więzienia. Przesłuchany w charakterze podejrzanego Błażej M. przyznał się do zarzucanego mu przestępstwa.Kierowca złożył wniosek o skazanie go bez przeprowadzenia rozprawy i wymierzenie mu kary grzywny. Decyzję w tej sprawie podejmie wkrótce Sąd Rejonowy w Częstochowie. Błażej M. nie był w przeszłości karany.