8 osób pozostało w szpitalach w Nowym Targu i Zakopanem po zderzeniu dwóch autobusów, do którego doszło w piątek rano w Falsztynie k. Nowego Targu (Małopolska). Obrażenia odniosło w sumie 27 podróżnych, ale część z nich, po opatrzeniu niegroźnych ran i otarć została zwolniona. Dwoma autokarami firmy Eurobus jechało do Niedzicy 75 pracowników zakładu drzewnego, mieszkańców okolic Gołdapi i Olecka na Warmii i Mazurach oraz trzech kierowców. Do wypadku doszło ok. godz. 7.45, pięć kilometrów od celu podróży. Autobus na ostrym łuku drogi najechał na tył drugiego, który się przewrócił. Jeden z autokarów uderzył jeszcze w puste auto dostawcze i zsunął się ze skarpy na łąkę. Kierowcy byli trzeźwi. Droga powiatowa z Nowego Targu do Niedzicy przez 4,5 godziny była zablokowana. Rannych zostało 27 osób, 18 trafiło do szpitala w Nowym Targu, dziewięć do Zakopanego. Tych, którzy nie odnieśli obrażeń w wypadku odwieziono do pensjonatu w Niedzicy. Według lekarzy, podróżni mieli urazy głowy, miednicy, klatki piersiowej, wstrząśnienia mózgu, rany i otarcia naskórka. Najciężej poszkodowana kobieta ma złamana miednicę, jedna ma złamaną żuchwę. Jak powiedział PAP w piątek wieczorem lekarz dyżurny oddziału ortopedii szpitala w Nowym Targu, pozostają tam wciąż 3 osoby. 6 innych, które były przyjęte, opuściły już szpital. Po godz. 17 do szpitala zgłosiły się 4 osoby uczestniczące w wypadku z niegroźnymi dolegliwościami. Udzielono im pomocy lekarskiej, nie zatrzymując w szpitalu. W Zakopanem nadal przebywa 5 pacjentów. Przyczyny wypadku bada prokuratura i policja, zabezpieczono tachografy pojazdów. "Trudno przesądzać o przyczynach, trwają ustalenia. To trudny teren, droga o ostrych łukach" - powiedział PAP oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu, st. asp. Mariusz Więch. Według komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Targu, brygadiera Józefa Galicy, "wygląda na to, że albo kierowca się zagapił, albo doszło do awarii hamulców". O awarii hamulców mówili też pasażerowie. "W pewnym momencie zdenerwowany kierowca krzyknął, że +skończyły+ mu się hamulce i po chwili uderzyliśmy w tył autokaru, który przewrócił się na bok, a nasz spadł ze skarpy. Ja wypadłem przez przednią szybę na trawę" - mówił PAP pan Marek, który siedział w drugim autokarze na pierwszym siedzeniu. Pani Bożena z przewróconego autokaru pamięta tylko moment uderzenia. "Akcja ratunkowa był błyskawiczna, bardzo szybko przyjechały karetki i strażacy" - opowiadała. Także komendant Galica podkreślił, że zintegrowany system ratowniczy zadziałał znakomicie. Inspekcja Transportu Drogowego rozpoczęła w piątek kontrolę w firmie Eurobus w Gołdapi. Kontrolę zarządził główny inspektor transportu drogowego Paweł Usidus. "Ponieważ zachodzi podejrzenie nieprawidłowości w firmie, zabezpieczane są dokumenty dotyczące m.in. zatrudnienia i czasu pracy kierowców" - poinformował PAP rzecznik Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego Alvin Gajadhur. "Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierowca, który spowodował wypadek, nie podpisał umowy sporządzonej przez właściciela firmy" - dodał Gajadhur. W piątek wieczorem Eurobus ma wysłać do Niedzicy autokary, tak by ci, którzy zechcą, mogli wrócić do domu. Przedstawiciel przewoźnika Edward Górski zapewniał w piątek, że oba autokary były sprawne i dopuszczone do ruchu. Jeden był z 1999 r. z drugi z 1993 r. "Kierowca, który spowodował wypadek podał, że przyczyną mogły być niesprawne hamulce. Może chce w ten sposób się bronić i tuszuje swój błąd" - dodał Górski.