nie jest jeszcze celem osiągniętym, to jednak uczyniliśmy w tym kierunku bardzo, bardzo znaczący krok - powiedział premier na konferencji prasowej podsumowującej rok realizacji programu "Solidarne Państwo", który został przyjęty przez gabinet Kazimierza Marcinkiewicz 9 listopada 2005 r. "Rząd odnosi sukcesy" Premier zaznaczył, że trwa rozwój gospodarczy Polski i wszystkie ekspertyzy wskazują na to, że w najbliższym latach nic temu rozwojowi nie zagraża. Jak zauważył J. Kaczyński, podstawowe wskaźniki społeczne i gospodarcze poprawiły się w sposób widoczny. - Tak widoczny, że takiego roku, począwszy od roku 1989, jeszcze dotąd nie było - podkreślił szef rządu. - Mamy wzrost gospodarczy, znaczny wzrost eksportu, poprawę sytuacji w handlu zagranicznym, czyli mniejszy deficyt, mniejsze bezrobocie i większe bezpieczeństwo - ocenił premier. Według słów J. Kaczyńskiego polityka zagraniczna rządu nie prowadzi do izolacji Polski w świecie, ale - wręcz przeciwnie - do otwierania różnego rodzaju nowych możliwości, zaś w stosunkach z Niemcami sytuacja zaczyna się zmieniać na lepsze. Według premiera jego rząd podjął wysiłek by połączyć dwa cele - społeczne i gospodarcze i to się udało. Wyjaśnił, że cel społeczny to "solidarna polityka", a cel gospodarczy to "polityka wzrostu". podkreślał, że polityka społeczna jego rządu zwraca się m.in. ku rodzinie, dzieciom, kobietom w trudnej sytuacji, ku wsi. Szef rządu tłumaczył, że prowadzona przez jego gabinet "czynna polityka wzrostu" to m.in. zmiany w prawie finansowym i budżetowym, czy też nowe uformowanie tych części polskiego przemysłu, które znajdują się w ręku państwa. Premier podkreślił, że jego rząd podejmuje działania związane z bezpieczeństwem energetycznym państwa, polegające m.in. na dywersyfikacji dostaw gazu. Dodał, że w ostatnim czasie na pierwszy plan wysuwają się sprawy bezpieczeństwa w szkołach, ponieważ sprawa ta dzisiaj stała się dramatyczna. Premier Jarosław Kaczyński pytany o to, co się nie udało w ciągu roku realizacji programu "Solidarne Państwo", powiedział, że nie jest jego zadaniem wyręczanie opozycji we wskazywaniu niepowodzeń. Pytany, czy nie obawia się, że koalicjanci - i Samoobrona - będą mówić, iż PiS zawłaszcza sobie rząd, premier odpowiedział, że opis sukcesów rządu nie miał być przedsięwzięciem zmierzającym do obniżenia rangi koalicjantów. Jak zaznaczył, w wielu sukcesach koalicjanci mają swój udział. - Wszystko, co było robione wobec wsi, na pewno było robione z udziałem i w związku z propozycjami przedstawianymi przez wicepremiera i Samoobronę. To, co było robione w oświacie ma związek z aktywnością wicepremiera Romana Giertycha. Nie zmierzamy do tego, aby nie oddawać im sprawiedliwości - podkreślił J. Kaczyński. Opozycja krytykuje Zbigniew Chlebowski, który w gabinecie cieni odpowiada za finanse, uważa, że obecny rząd nie wykorzystał dobrej koniunktury w gospodarce na przeprowadzenie poważnych reform. - Podatki rosną, rząd wycofał się z programu "Tanie państwo", rosną wydatki na administrację publiczną, mamy kolejny zły budżet na przyszły rok - uważa Chlebowski. W jego ocenie, dobra sytuacja gospodarcza to efekt koniunktury światowej i umiejętnego wykorzystania przez polskich przedsiębiorców członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Z kolei zdaniem wiceszefowej klubu Izabeli Jarugi-Nowackiej, przyczynili się do tego także poprzednicy Marcinkiewicza i J.Kaczyńskiego - i . - Cieszę się, że jest nieźle, tylko boję się, że za chwilę, bez żadnej refleksyjnej, czy też krytycznej uwagi znowu się obudzimy i zobaczymy, że są kłopoty - mówiła Jaruga-Nowacka. W jej ocenie, rząd nie podejmuje decyzji, które pozwoliłyby na lepsze wykorzystanie wzrostu gospodarczego. - To, czym się chwali w tej chwili premier Kaczyński to właściwie zasługi, które niewiele mają wspólnego z działalnością rządów Marcinkiewicza i Kaczyńskiego - ocenia socjolog Ireneusz Krzemiński z Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem, największym sukcesem rządów PiS jest to, że nie zdołały popsuć procesu koniunktury gospodarczej. Z kolei dr Marek Migalski z Uniwersytetu Śląskiego uważa, że nie można zarzucić rządom PiS, iż zrobiły specjalnie wiele, by zniszczyć sukces gospodarczy. - Problemem tych rządów nie jest to, że zrobiły coś strasznie złego dla polskiej gospodarki, a tym samym dla polityki "Polski Solidarnej". Problemem jest to, że mogły zrobić więcej. Ten rok w dużej mierze był rokiem kryzysu politycznego, problemów gospodarczych, które przykryły realizację postulatu "Solidarnego państwa" - argumentował politolog. Na "trójkę" rok funkcjonowania programu "Solidarne Państwo" ocenił prezes (BCC) Marek Goliszewski. - To, o czym mówił premier, jest prawdą. Istnieje też jednak druga strona medalu - podkreślił Goliszewski i zwrócił uwagę na ponad 500 mld zł długu publicznego i na potrzeby pożyczkowe państwa, które przyszłym roku wyniosą niemal 46 mld zł. Zdaniem dra Bohdana Wyżnikiewicza z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, rząd musi jak najszybciej podjąć się działań reformatorskich, szczególnie w dziedzinie finansów publicznych. Argumentował, że jeśli nie zostaną one zrealizowane, powody do zadowolenia szybko się skończą.