Sprzeciw został przedstawiony podczas obradującej w Luksemburgu (7-8 października) Rady UE ds. Wymiaru Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych, gdzie Polskę reprezentuje minister sprawiedliwości. W imieniu Ziobry weto zgłosił wiceminister Sebastian Kaleta. "Ministerstwo sprawiedliwości zawsze opowiada się za wzmacnianiem praw dzieci i ich ochroną przed przemocą. Temu celowi - wbrew szczytnej nazwie - nie służą zastopowane przez polskie weto 'Konkluzje dot. Strategii UE na rzecz praw dziecka'. To unijna inicjatywa, która uderza w tradycyjny model rodziny i łamie międzynarodowe rezolucje, np. Konwencję ONZ o prawach dziecka z 1989 r., ratyfikowaną przez Polskę i wszystkie państwa UE. Nie chodzi w tym projekcie o prawa dzieci, lecz realizację planu, który 16 września 2020 r. ujawniła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. W ogłoszonym na forum Parlamentu Europejskiego orędziu zapowiedziała, że KE przedstawi program wzmocnienia praw osób LGBT. Miałby on prowadzić do legalizacji we wszystkich państwach UE 'małżeństw' homoseksualnych i adopcji przez nie dzieci" - czytamy w komunikacie. W obronie tradycyjnej rodziny Ministerstwo sprawiedliwości zaznaczyło, że "przyjęcie Konkluzji otworzyłoby drogę do akceptacji 'Strategii UE na rzecz praw dziecka', która w sposób niedemokratyczny, bez udziału państw członkowskich, została przyjęta przez Komisję Europejską 24 marca 2021 r. Oficjalnym celem tego dokumentu ma być rzekomo dobro dzieci. Wskazuje obszary, którymi powinna zająć się UE i wymienia wśród nich m.in. poprawę zdrowia dzieci, szerszy dostęp do edukacji i opieki zdrowotnej oraz zwalczanie ubóstwa i przemocy. Ministerstwo sprawiedliwości było gotowe poprzeć ten dokument, gdyby zostały z niego wyeliminowane rozwiązania nacechowane ideologią środowisk LGBT i tzw. tęczowych rodzin, czyli związków homoseksualnych. W zakresie prawa rodzinnego są one niezgodne z polską Konstytucją, która jasno stanowi, że małżeństwem jest związek kobiety i mężczyzny" - czytamy w komunikacie. Przeciw ideologii gender "'Konkluzje dot. Strategii UE na rzecz praw dziecka'", jak też sama Strategia, nie respektują obowiązku poszanowania wyłącznej kompetencji państw członkowskich w stanowieniu praw dotyczących małżeństwa, rodziny, macierzyństwa i rodzicielstwa. Zawierają natomiast sformułowania promujące ideologię gender. Używane słownictwo nie odnosi się do płci biologicznej (ang. "sex") lecz posługuje się wyłącznie słowem "gender", czyli tzw. płcią kulturową. Z dokumentów wynika, że biologiczne określanie płci może prowadzić do rzekomej dyskryminacji dzieci. Pojawia się też sformułowanie dotyczące tzw. inkluzywności płci kulturowej (gender inclusiveness), którą to zasadę trzeba zapewnić wszystkim dzieciom w szkole. Chodzi o używanie języka 'neutralnego płciowo' - zatem koniec z dziewczynką czy chłopcem w szkole i przedszkolu, bo to już może być nierówność. Towarzyszy temu zachęta do 'obalania stereotypów płci'" - napisano. "Ochrona przed szantażem" "Dodatkowo Konkluzje odwołują się do dwóch aneksów: 'Strategii Równości LGBTIQ 2020-2025' oraz 'Strategii Równości Gender 2020-2025'. Brak weta oznaczałby więc akceptację również tych aktów. W przypadku niewdrożenia przewidzianych w nich rozwiązań, Konkluzje mogłyby zostać wykorzystane przeciwko Polsce do wstrzymania funduszy unijnych. Doszłoby do szantażu finansowego, tak samo jak w przypadku samorządów, które przyjęły uchwały w obronie rodziny" - czytamy. W komunikacie podano, że resort zgłaszał wiele uwag do Konkluzji. "Miały one charakter zasadniczy, jak konieczność poszanowania porządków konstytucyjnych państw członkowskich oraz ich wyłącznej kompetencji w obszarze prawa rodzinnego. Były też uwagi szczegółowe, np. o tym, by w odniesieniu do dzieci mówić o równości dziewcząt i chłopców, a nie 'równości płci kulturowej'. Żadna z uwag nie została uwzględniona. W tej sytuacji Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zdecydowanie sprzeciwił się przyjęciu Konkluzji na Radzie UE. W swym stanowisku Polska nie była osamotniona. Sprzeciw i wątpliwości wyraziły też inne państwa. Konkluzje zostały zawetowane również przez Węgry, a Bułgaria złożyła deklarację interpretacyjną, w której zaznaczono, że termin 'gender' jest niezgodny z bułgarską konstytucją" - podsumowano.