Były minister sprawiedliwości w sobotę rano przekazał w mediach społecznościowych nowe informacje na temat swojego stanu zdrowia po operacji. Do wpisu dołączył także zdjęcie, na którym widać go na szpitalnym łóżku. "Po wyczerpującej radio i chemioterapii oraz immunoterapii, przeszedłem ciężką operację, która objęła klatkę piersiową, jamę brzuszną i mięśniową oraz szyję. Do klatki piersiowej wprowadzone zostały dreny, usuwające pozostałości krwi po operacji" - napisał. Zbigniew Ziobro po operacji. "Teraz muszę wrócić do sił" Zbigniew Ziobro dodał, że mimo silnych środków przeciwbólowych, w tym aplikowanych bezpośrednio do kręgosłupa, ból wciąż jest dla niego wyzwaniem. "Wciąż mam też pewne trudności z mówieniem i oddychaniem" - przekazał. "Żyję. To jest najważniejsze! Lekarze ocenili operację jako trudną ale udaną. A więc statystyki statystykami, a walczyć trzeba do końca. Teraz muszę wrócić do sił. Głęboko wierzę, że niedługo się zobaczymy" - nadmienił Ziobro. Podziękował także wszystkim za modlitwy i wsparcie oraz przekazał, że życzy zdrowia. Były prokurator generalny podkreślił też, że wiadomo, jak rak zbiera swoje ofiary, ale "zwykle myślimy, że nas to nie dotyczy". "Nie opierajcie państwo na takim przekonaniu swojej przyszłości, swojego życia i życia waszych bliskich. Badajcie się regularnie, a niepokojące symptomy konsultujcie ze specjalistami. Nowotwór to podstępny wróg" - zaapelował. Operacja Zbigniewa Ziobry. Były prokurator generalny o chorobie W obszernym wpisie Zbigniew Ziobro opisał również, jak wyglądał proces choroby oraz samego leczenia. Jak przekazał, o nowotworze dowiedział się w dniu ślubowania nowo wybranych posłów, 13 listopada. "Po drodze do Sejmu podjechałem do szpitala MSWiA w Warszawie. Odebrałem wynik badań histopatologicznych. Otworzyłem kopertę i czytam: nowotwór złośliwy przełyku. Rak!" - przekazał w dalszej części. Dodał, że przed wejściem na salę plenarną wpisał w wyszukiwarce hasło: "nowotwór złośliwy przełyku rokowania", po czym jego oczom ukazały się niepokojące statystyki mówiące o tym, że umiera 90-95 proc. chorych. Były minister sprawiedliwości dodał, że na takie zdarzenie nie można się przygotować. "Na sali, myślałem o rodzinie, o żonie, o dzieciach, o wszystkich bliskich dla mnie ludziach i o przyszłości. Wreszcie o tym, że przede mną najtrudniejsza bitwa do stoczenia" - napisał. Ziobro opisał również, że chciał "poznać wroga", dlatego zaczął czytać wszystko, co mógł znaleźć na temat nowotworu w internecie. Jeszcze tego samego dnia, po południu, udał się na pierwszą konsultację onkologiczną. Zbigniewowi Ziobrze zalecono natychmiastowe przyjęcie do szpitala, a badanie wykazało, że ma przerzuty do żołądka. "Nie mogłem tak od razu rzucić wszystkiego - miałem obowiązki w ministerstwie i prokuraturze. Nie mogłem współpracowników na finiszu ministerialnej misji pozostawić samych" - wyjaśnił, podkreślając przy tym, że ze względu na to zdecydował się na rejestrację w szpitalu dwa tygodnie później. "O wsparcie w pokonaniu choroby codziennie prosiłem Boga. Czyniłem jednocześnie wszystko, co wedle wiedzy medycznej możliwe, by wygrać walkę o życie" - podzielił się we wpisie polityk. Dodał również, że trafił na wspaniałych lekarzy i personel medyczny. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!