Zapytany w czwartek przez dziennikarzy, czy premier rozmawiał już z ministrem sprawiedliwości o tej sprawie, Müller odpowiedział, że szef rządu jest w stałym kontakcie z ministrem Ziobrą, tak jak i ze wszystkimi innymi ministrami. Na pytanie, czy premier nie widzi potrzeby dymisji Ziobry, tak by nie miał on wpływu na postępowanie, rzecznik rządu odpowiedział, że "minister Ziobro nie będzie miał wpływu na postępowanie, gdyż zgodnie z procedurami wyłączy się z jakichkolwiek decyzji w tym zakresie". "Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie będzie brał udziału w tym postępowaniu, ponieważ dotyczy ono jego podwładnego" - zaznaczył Müller. Dodał przy tym, że konsekwencje w tej sprawie zostały już wyciągnięte, Piebiak "został zdymisjonowany w tempie natychmiastowym i została cofnięta delegacja dla sędziego, który był zamieszany w sprawę". Inne osoby z MS zamieszane w sprawę? Müller dodał, że chciałby, "aby takie standardy były również w Platformie Obywatelskiej we wszystkich innych sytuacjach, w których są jakiekolwiek wątpliwości m.in. w przypadku pana posła Neumanna czy innych, którzy są zamieszani w różnego rodzaju afery". "My w takich sytuacjach nie odcinamy się od osób, dajemy szansę, aby wyjaśniły. Jeżeli się okaże, że zarzuty się potwierdziły, to oczywiście takie osoby nie wracają na stanowiska. Jeżeli się okaże, że zarzuty się nie potwierdzają, wtedy jest jakakolwiek szansa na przywrócenie, ale tutaj na to się nie zapowiada" - stwierdził Müller. Powiedział też, że nie posiada obecnie informacji o tym, że w sprawę były wciągnięte także inne osoby z Ministerstwa Sprawiedliwości. "Jeżeli takie informacje by się pojawiły, to będą wyciągane konsekwencje podobne do tych, które już zostały zastosowane" - zapowiedział. Sprawa Piebiaka Portal Onet.pl opisał kontakty Piebiaka, wówczas wiceministra sprawiedliwości, z kobiet o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów, wśród nich szefa stowarzyszenia sędziów Iustitia prof. Krystiana Markiewicza. Działania Emilii miały polegać na anonimowym rozsyłaniu m.in. do mediów i sędziów kompromitujących materiałów. Miało to się odbywać za wiedzą wiceministra. Po tych doniesieniach Piebiak podał się do dymisji. W kolejnym artykule Onetu napisano, że współpracownik Piebiaka, sędzia Jakub Iwaniec, dostarczał Emilii haki na Krystiana Markiewicza". "W korespondencji podawał dokładne informacje o dziecku Markiewicza, a także wysyłał telefony jego rzekomej kochanki i jej męża" - podał portal. Minister Ziobro skrócił delegację sędziego Iwańca w resorcie. Rzecznik rządu pytany w czwartek, czy wiadomo, kto finansował działania Emilii S., odpowiedział, że nie ma takiej wiedzy i dotyczące tego informacje pochodzą w tej chwili tylko z wiadomości medialnych. "Na pewno nie finansowało tego Ministerstwo Sprawiedliwości, o czym już państwo byli informowani" - powiedział Müller dziennikarzom. Rzecznik o pokłóconym środowisku sędziowskim Zapytany w jaki sposób Emilia S. znalazła się w posiadaniu informacji, którymi dysponował resort sprawiedliwości, odpowiedział, żeby pytać o to jej pełnomocnika. Dodał, że on nie wie czy Emila S. posiadała taką wiedzę. Rzecznik rządu stwierdził, że nie na ma tym etapie informacji, żeby w resorcie był jakiś "przeciek" informacji. "Jeżeli byłyby takie informacje, to ewentualne konsekwencje będą ponosiły osoby, które takie informacje udostępniały. W tej chwili takich potwierdzonych informacji nie ma, raczej wynika to z relacji towarzyskich w tym środowisku sędziowskim, które najwyraźniej dość mocno się pokłóciło" - powiedział Müller. Dodał, że Piebiak oraz inni sędziowie, którzy są wymieniani w tej sprawie, to "osoby, które były wspólnie w jednym stowarzyszeniu" i "znały się towarzysko". "I większość z informacji, które pojawiały się w tych rozmowach, to są informacje o charakterze towarzyskim, które są znane w tym gronie" - powiedział Müller. "Doszło do rozłamu" Na uwagę, że Piebiak został wyrzucony ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, rzecznik rządu odpowiedział: "to jest prawda, został wykluczony z tego stowarzyszenia, w tym środowisku doszło do rozłamu, kłótni i nadal te kłótnie w środowisku sędziowskim widzimy". Zapytany, czy wiadomo, kto był "szefem" Piebiaka w sprawie działań dotyczących hejtu przeciwko niektórym sędziom stwierdził: "nie było żadnego szefa, nic mi na ten temat nie wiadomo". "Jeżeli chodzi o działania ministra Piebiaka miały one charakter osobisty, nie ma tutaj mowy o jakiejkolwiek wiedzy kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości, w tym ministra Ziobro" - powiedział rzecznik rządu. Pytany, czy komputery w Ministerstwie Sprawiedliwości zostaną zabezpieczone odpowiedział, że "te informacje były przesyłane na aplikacjach mobilnych" i "nie ma żadnych tez, na to, że to się odbywało z urządzeń w Ministerstwa Sprawiedliwości". Dodał, że być może są toczone w tej sprawie postępowania w prokuraturze, ale nic na ten temat nie wie.