Na konferencji prasowej minister sprawiedliwości wskazywał, że niewiele śledztw w Polsce prowadzonych jest na skalę międzynarodową. Jak przy tym podkreślał, w śledztwie w sprawie Sławomira Nowaka prokuratura prowadzi czynności w Polsce czy na Ukrainie, a także "zwraca się o dokumenty, czy pozyskuje dowody z innych krajów, jak chociażby z Estonii czy Czech". Jak podkreślił, chodzi o "dużą strukturę zorganizowanej przestępczości". Intensywne śledztwo - Śledztwo ze swojej natury jest bardzo rozległe, wielowątkowe. (...) Mówienie, że tutaj prokuratura osiadła na laurach, to oczywiste kłamstwo. To przeczy dynamice tego śledztwa i innym działaniom procesowym, które są przez prokuraturę podejmowane. Podkreślam: walna część zarzutów została postawiona po sześciu miesiącach intensywnego śledztwa - mówił Ziobro. Jak dodał, okoliczności, które pozwoliły na ich postawienie, były nieznane prokuratorom w momencie zatrzymania Nowaka. - Kwota łapówek przyjętych zwiększyła się z 1,5 mln do 5 mln złotych, zostały zresztą znalezione w tzw. skrytkach różne kwoty pieniędzy w różnej walucie, które pan Sławomir N. ukrywał - mówił. - Mówienie, że nie ma materiału dowodowego, że prokuratura nic nie robi, jest oczywistym kłamstwem - zaznaczał Ziobro. Jego zdaniem możliwe jest, że "lęk i obawy" wzbudza u niektórych osób fakt, iż późniejsze zarzuty stawiane Nowakowi dotyczą działań prowadzonych na terenie Polski. - Są zamówione analizy biegłych w Polsce i za granicą, my czekamy na wyniki ekspertyz biegłych, są przesłuchiwani kolejni świadkowie. Niektórzy świadkowie się nie zgłaszają, co nie pomaga prowadzić postępowania, np. poseł PO Adam Szejnfeld dwukrotnie był zapraszany przez prokuraturę i do tej pory nie stawił się - powiedział Ziobro. Zarzuty dla ukraińskiego biznesmena Jak podkreślił, o tym, jak intensywnie prowadzone jest śledztwo i że rokuje ono na pozyskanie nowego materiału dowodowego, najlepiej świadczy wczorajsze działanie ukraińskiej prokuratury, która postawiła "tamtejszemu oligarsze" kolejne zarzuty wręczania łapówek Nowakowi. Według Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (NABU) w latach 2017-2019 ukraiński biznesmen miał wręczyć Nowakowi 575 tys. dolarów i 70 tys. euro łapówek - wówczas, gdy ten był kierownikiem Państwowej Agencji Drogowej Ukrainy Ukrawtodor. Serwis Naszi Hroszi podał, że chodzi o właściciela firmy Altkom. "Donald Tusk powinien się wstydzić" Ziobro zwrócił uwagę, że nazywanie Nowaka "więźniem politycznym" jest sprzeczne z ustaleniami śledztwa prowadzonego w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. - Jest kilku podejrzanych, którzy przyznali się do popełnienia przestępstw im zarzucanych. Przyznali się do przyjmowania łapówek. Jeżeli w takim razie pan Sławomir N. jest więźniem politycznym, to oni też są więźniami politycznymi, mamy samych więźniów politycznych. Ten oligarcha ukraiński też jest więźniem politycznym. Tak przynajmniej twierdzi Donald Tusk i jego koledzy partyjni - powiedział minister sprawiedliwości. - Mamy do czynienia z odrażającym procederem na wielką skalę zorganizowanej przestępczości, na czele której stał Sławomir N. To, że on jest jednocześnie współpracownikiem i bliskim przyjacielem Donalda Tuska, w niczym nie może sprawiać, że jest traktowany z taryfą ulgową. Wręcz przeciwnie. Od kogoś takiego powinno się oczekiwać znacznie wyższych standardów. Po to trafił na Ukrainę. Za to Tusk powinien się wstydzić i z tego tłumaczyć dzisiaj - stwierdził Ziobro. Dodał, że sprawa, w której podejrzany jest Nowak, sprawi, że Polska będzie "wytykana palcami" na arenie międzynarodowej, a osoby broniące podejrzanego "zamiast oczekiwać rzetelnego wyjaśnienia sprawy" tworzą "sztafetę obrońców". Materiał dowodowy, który rzadko się zdarza Prokurator Generalny powiedział, że materiał dowodowy zebrany przez prokuraturę w tej sprawie to "materiał, który rzadko się zdarza". W sprawie głos zabrał prok. Michał Ostrowski, dyrektor departamentu ds. przestępczości zorganizowanej w Prokuraturze Krajowej. Odniósł się do zatrzymania, które miało miejsce 13 kwietnia na Ukrainie. - Tamtejsza prokuratura i służba antykorupcyjna zatrzymały Aleksandra T., któremu przedstawiono zarzut wręczenia łapówek - w przeliczeniu na polskie złote - w kwocie ponad 2,5 mln. Podejrzany uzyskał dzięki temu kontrakt na budowę autostrady na odcinku Kijów-Odessa o wartości ponad 100 mln euro - podsumował prokurator. Dyrektor departamentu ds. przestępczości zorganizowanej podał, że akta śledztwa liczą ok. 100 tomów, przesłuchano 75 świadków, zgromadzono liczne dowody w postaci dokumentów, poczty elektronicznej, wyciągów z rachunków bankowych. Prokuratura zapowiedziała również skierowanie w tej sprawie w najbliższym czasie aktu oskarżenia przeciwko Sławomirowi Nowakowi, ale żeby tego dokonać, śledczy muszą mieć pewność, że podejrzany nie będzie mataczył w sprawie i nie ucieknie za granicę. Taką gwarancję daje organom ścigania zastosowanie wobec podejrzanego tymczasowego aresztowania. Były minister transportu Sławomir Nowak jest podejrzany o popełnienie kilkunastu czynów korupcyjnych, w tym przyjmowanie łapówek za przyznawanie kontraktów na budowę i remont dróg na Ukrainie, a także o pranie pieniędzy. W poniedziałek b. minister opuścił Areszt Śledczy Warszawa-Białołęka, w którym przebywał od lipca ubiegłego roku - sąd odrzucił wniosek prokuratora o przedłużenie mu aresztu.