Minister sprawiedliwości odniósł się podczas konferencji prasowej do środowej decyzji Komisji Europejskiej o uruchomieniu procedury naruszeniowej wobec Polski w związku z ustawą wprowadzającą zmiany dotyczące dyscyplinowania sędziów. Zdaniem KE, uchwalone w grudniu przepisy podważają niezależność polskich sędziów i są sprzeczne z zasadą nadrzędności prawa UE. Polska dostała dwa miesiące na odpowiedź. "KE nie ma uprawnień" "Wszczęcie procedury praworządności jest całkowicie bezpodstawne. KE nie ma uprawnień ingerowania w sprawy wewnętrzne kształtowania ustroju wymiaru sprawiedliwości przez poszczególne państwa. Jest to nie tylko stanowisko polskiego rządu, jest to zgodne stanowisko wielu sądów konstytucyjnych poszczególnych państw UE" - powiedział Ziobro. Jak dodał, "chciałbym poinformować pana Didiera Reyndersa, który jako komisarz Komisji Europejskiej wypowiadał się w tej sprawie, by wbił sobie do głowy, że polska konstytucja była, jest i będzie zawsze ponad prawem Traktatów UE". "My się nigdy nie zgodzimy na to, aby traktaty europejskie stały ponad polską konstytucją" - podkreślił szef resortu sprawiedliwości. "Takie mamy czasy" Ziobro powtórzył, że żadne państwo nie może zaakceptować sytuacji, w której jeden sędzia będzie mógł kwestionować status innego sędziego, bo prowadzi to do "anarchizacji systemu prawnego". "To chciałem zakomunikować, jeśli chodzi o stanowisko polskiego rządu wobec wszczęcia tej procedury, która jest wyrazem nadużycia prawa, niekompetencji i rozpolitykowania KE, która ingeruje też w obszar trwającej kampanii prezydenckiej w Polsce, ale takie mamy czasy, że zaangażowania polityczne niektórych gorących głów KE znajduje wyraz w takich nieprzemyślanych i bezzasadnych działaniach" - podkreślił Ziobro.