"To wyraz desperacji człowieka, który został skazany przez sąd prawomocnie. Prokuratura oskarżała pana Marka Falentę, kiedy byłem prokuratorem generalnym. Miał tysiąc okazji więcej, żeby powiedzieć, kto za nim stał" - podkreślił Zbigniew Ziobro. Minister sprawiedliwości dodał, że Falenta "w desperacji wymyśla historie, łudząc się, że to uchroni go przed odpowiedzialnością". "Nie uchroni, dlatego że w Polsce prawo działa i będzie działać" - powiedział Ziobro. "Jego wnioski kierowane do mnie wielokrotnie o to, by uruchomić proces ułaskawieniowy zawsze traktowałem tak samo, czyli zostawiałem w szufladzie, dlatego że nie widziałem żadnych podstaw, żeby takie wnioski uwzględniać" - zaznaczył minister. "Gdyby to była prawda..." Minister sprawiedliwości przypomniał, że polski kodeks karny przewiduje instytucję tzw. małego świadka koronnego, co oznacza, że jeżeli ktoś ujawnia informację na temat okoliczności i osób ważnych dla danej sprawy, może liczyć na nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet na jej zawieszenie. "Gdyby to było prawdą, co mówi pan Falenta, on by to ujawnił i nigdy więzienie by mu nie groziło. To jest najlepszy dowód na to, że on w desperacji ujawnia takie historie" - stwierdził Ziobro. Podkreślił, że takie oświadczenie jak Falenty należy oceniać z "perspektywy ich prawdziwości, a nie z tego powodu, że ktoś nagle wymyśla jakieś rewelacje, które mógł powiedzieć przez kilka lat toczącego się procesu". Zdaniem Ziobry, skazany za aferę podsłuchową biznesmen "czuje się niezwykle słaby i zdesperowany. To wyraz histerii osoby, która gdyby miała takie informacje, mogłaby skutecznie oddziaływać na różne organa państwa, by nie trafić do więzienia i nie skończyć z wyrokiem bezwzględnego pozbawienia wolności" - dodał. Zauważył też, że jest wiele "pomówień i wymyślonych historii", które po weryfikacji okazywały się "nic nie wartą konfabulacją". Minister sprawiedliwości poinformował, że pisma Falenty zostały przesłane organom ścigania, bo jak zawsze w takich przypadkach prowadzi się normalne czynności procesowe. "Jestem spokojny o ich wynik" - mówił Ziobro. PO-KO domaga się wyjaśnień Posłowie PO-KO żądają, aby na najbliższym posiedzeniu Sejmu minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oraz koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński przedstawili informację o tym, co zrobiono gdy list Marka Falenty wpłynął do Kancelarii Prezydenta. "Nie może być tak, że osoby skazane szantażują najważniejszych polityków" - podkreślił Marcin Kierwiński. "Nie może być tak, że osoby skazane zwracają się do najważniejszych polityków mówiąc, że albo uzyskają ułaskawienie, albo wyciągną kolejne kompromitujące obóz władzy materiały" - dodał. "W tej sprawie widać, że państwo rządzone przez PiS zachowuje się kompletnie indolentnie" - ocenił poseł PO-KO. Szantaż Falenty Jak podała "Rzeczpospolita", Marek Falenta, w liście do prezydenta, zażądał ułaskawienia - zagroził, że jeśli tak się nie stanie, ujawni, kto stał za aferą podsłuchową. Falenta w liście wskazał Stanisława Kostrzewskiego, byłego skarbnika PiS i bliskiego doradcę Jarosława Kaczyńskiego, jako "główną postać afery". "Proszę potraktować ten list jako ostatnią szansę na porozumienie ze mną. Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły" - straszył Andrzeja Dudę Marek Falenta.