na początku lat 80. przekazywał SB cenne informacje. "Newsweek" powołuje się na opinie i . zaprzecza. Minister sprawiedliwości twierdzi, że Mącior nie występuje w aktach ani jako tajny współpracownik, ani nawet kontakt operacyjny. Zdaniem Ziobry, Ćwiąkalski i Zoll zaatakowali jego współpracownika, bo wielokrotnie obnażał on braki ich wiedzy. Ziobro podkreśla też, że przełożony profesorów Kazimierz Buchała był tajnym współpracownikiem SB. - Najwyraźniej obcowanie z tajnym współpracownikiem służb PRL zostawiło w profesorze Ćwiąkalskim trwałe ślady - uważa Ziobro. A profesor Ćwiąkalski w rozmowie z RMF FM odpowiada - minister tradycyjnie posługuje się obelgami. - Raczej stroni od wyjaśniania faktów, szczególnie jeśli są dla niego niewygodne. Rozumiem jego frustrację - ma ciężki okres, ostatnio zanotował kilka wpadek - odpowiada profesor Ćwiakalski. Prawnik dodaje, że Mącior był także podwładnym profesora Buchały i to u niego zabiegał o zgodę na wyjazdy zagraniczne. - A moje relacje z profesorem Buchała były takie same jak innych współpracowników w tej katedrze - dodał. Sam Władysław Mącior w wydanym w niedzielę oświadczeniu zapewnił, że nigdy nie był TW służb specjalnych PRL, a ponadto nigdy ani pisemnie, ani ustnie nie zobowiązywał się do takiej współpracy. - Informacje podane w "Newsweeku" na ten temat stanowią zbiór insynuacji i pomówień, które naruszają moje dobre imię i są dla mnie krzywdzące - podkreślił Mącior. Jak napisał, u podstaw tej publikacji legła "nie tyle dążność do ustalenia prawdy, ile nienawiść i podłość".