Zarzuty dotyczą okresu między 15 maja 2015 a 30 czerwca 2017 roku. Pełnomocnik podejrzanego mecenas Michał Wąż w wydanym we wtorek dla PAP oświadczeniu poinformował, że jego klient "kategorycznie oświadcza, że nigdy nie przywłaszczył jakichkolwiek pieniędzy z prowadzonej fundacji". "Enigmatyczny sposób sformułowania dwóch zarzutów nie wskazuje, jakie konkretnie transakcje bankowe stały się przedmiotem przywłaszczenia kwot przez Zbigniewa S. Brak wskazania dat transakcji bankowych w postawionych zarzutach uniemożliwił w dniu dzisiejszym złożenie przez Zbigniewa S. wyjaśnień, bowiem nie wiadomo, o jakie w sprawie transakcje bankowe chodzi. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie zarzut zostanie sprecyzowany lub wskazane zostaną daty tych transakcji, aby Zbigniew S. mógł się do nich do nich odnieść. Przy takiej konstrukcji zarzutów ciężko mówić o obronie merytorycznej" - poinformował adwokat Michał Wąż. Sprawa dotyczy organizowanych przez fundację Zbigniewa S. aukcji samochodowych na cele dobroczynne. Fundacja nabywała samochody od komisu samochodowego, należącego do S. Następnie fundacja organizowała loterię, zgodnie z którą samochód, np. o wartości 400 tys. zł można było wylosować za 200 zł pod warunkiem, że w loterii wzięło udział 2 tys. wpłat po 200 zł w wyznaczonym okresie. Nadwyżka z wpłat miała trafiać na pomoc potrzebującym. Zdaniem Prokuratury Regionalnej w Lublinie Zbigniew S., działając w porozumieniu z Kamilem C. i Edwardem Sz., przywłaszczył sobie 927 tys. zł z kwoty ponad 953 tys. zł wpłaconej przez darczyńców. "Przestępstwa tego dokonał, wyprowadzając pieniądze na konto warszawskiej spółki, nad którą sprawował nieformalną kontrolę. Następnie środki te były dalej przelewane na konta różnych podmiotów, a faktycznym dysponentem tych rachunków był Zbigniew S. W ten sposób podejrzany przelał co najmniej 607 tys. zł" - podała prokuratura. Zbigniewowi S. grozi kara do 15 lat więzienia.