- Dzisiaj rano pan komendant Maj złożył rezygnację z zajmowanego stanowiska - powiedział dziennikarzom w Sejmie wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński. - Będzie rekomendacja dla pani premier, by dymisje przyjąć - dodał. Pytany o powody rezygnacji, podkreślił, że była to osobista decyzja insp. Maja. - Z tego co pamiętam, w krótkim uzasadnieniu pan komendant Maj napisał, że to jego decyzja osobista, więc myślę, że wyjaśni sam bliżej te powody - powiedział Zieliński. Podkreślił, że nic nie wie o operacji, jaką miało prowadzić Biuro Spraw Wewnętrznych wobec insp. Maja. - Ja tego nie potrafię komentować, nic mi na ten temat nie wiadomo - powiedział Zieliński. Także rzecznik KGP nie chciał ujawnić powodów rezygnacji szefa policji. Poinformował, że o godz. 11 w Komendzie Głównej Policji odbędzie się konferencja insp. Maja. Insp. Zbigniew Maj został komendantem głównym policji w grudniu. Wcześniej był zastępcą szefa pomorskiej policji. Dziennikarze radia RMF FM ujawniają kulisy sprawy Przypomnijmy, że jako pierwsze o odejściu komendanta poinformowało radio RMF FM. Dziennikarze stacji ustalili, że rezygnacja ma prawdopodobnie związek z tajną operacją przeciwko niemu, jaką przygotowali funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych. Według ustaleń dziennikarza radia RMF FM Marka Balawajdra, chodziło o sprawę sprzed kilkunastu lat, kiedy Zbigniew Maj pracował w Centralnym Biurze Śledczym. Jak podaje radio RMF FM kilku oficerów z Biura Spraw Wewnętrznych, czyli tak zwanej policji w policji, zamierzało poprzez tajne działania zniesławić Zbigniewa Maja. Wykorzystali do tego byłego informatora policji, który działał w kręgach kaliskiego półświatka. To ten człowiek kilkanaście lat temu, kiedy Maj pracował w Kaliszu, był jego informatorem. Jednak współpraca została zerwana, gdy ten popełnił przestępstwo i w 2005 roku trafił za kraty. Jak się dowiedział dziennikarz radia RMF FM - miał pretensje do obecnego szefowa policji, że ten nie pomógł mu podczas śledztwa i procesu sądowego. Później, po ponad 2 latach, gdy informator wyszedł z więzienia, najpierw szantażował obecnego komendanta głównego, potem zaczął rozpuszczać plotki na jego temat. Sugerował, że Zbigniew Maj przyjął od niego 5 butelek alkoholu, a także pożyczył 10 tysięcy złotych, których nie oddał. Sprawa została wyjaśniana, nie znaleziono żadnych nieprawidłowości w postępowaniu Maja. Co ważne policjanci z BSW, ukryli informacje przed swoimi przełożonymi. Kiedy okazało się, że Maj może być szefem policji, odświeżono materiały i przekazano prokuraturze z wnioskiem o wszczęcie śledztwa w sprawie. Wszystko działo się w ostatnich kilku tygodniach. Teraz sprawę bada łódzka prokuratura apelacyjna. Aby nie wpływać na jej dochodzenie, Maj zdecydował o odejściu. Więcej o sprawie przeczytasz na stronie RMF24