Krzysztof Ziemiec: Zbigniew Jakubas jest naszym gościem. Witam, dzień dobry panie prezesie. Zbigniew Jakubas: - Witam serdecznie. Małe sprostowanie - jestem akcjonariuszem większościowym w Mennicy. Natomiast prawie 50 proc. mają fundusze, bo jest to spółka publiczna - gwoli ścisłości. Ale jest pan przedsiębiorcą i bez wątpienia jednym z najbogatszych Polaków. Dokładnie dwa tygodnie temu do mediów przedostały się pierwsze fragmenty nagrań, które później nazwano "aferą taśmową". Pana nazwisko również się tam pojawia, choć zupełnie w innym kontekście - w rozmowie profesora Belki i ministra Sienkiewicza. Domyślam się, że w związku z tym pan jest zainteresowany, jak mało kto - wyjaśnieniem wszystkiego. Czy pana zdaniem po tych dwóch tygodniach wiemy, kto za tym wszystkim stoi?- Myślę, że nie zorganizowała tego jedna osoba, że za tym musiała być jakaś organizacja większa, która była w stanie zorganizować to profesjonalnie. Tych nagrań jeszcze jest więcej - tak jak dowiaduję się od dziennikarzy - kilkaset godzin. Moim zdaniem ktoś za tym stać musi, kto ma takie możliwości i taką wiedzę. Czyli sugeruje pan, że ktoś poważniejszy i to nie może być grupa kelnerów? - Myślę, że tak. Przede wszystkim działo się to na przestrzeni ponad roku - czy około roku. Ktoś musiał wiedzieć, kiedy ci panowie się spotykają, z kim się spotykają, w jakich restauracjach, o których godzinach. Ja nie wierzę, że w tych restauracjach podsłuch był założony non stop i nagrywał wszystko, co się działo na przestrzeni całego roku. Jedyna rzecz, która jak gdyby jest nieścisłością, to jest to, że ci kelnerzy podobno się przyznali, że brali udział w nagraniu. Może za tym nie stali, ale brali udział w nagraniu, więc po prostu myślę, że...Przyznali się, bo ktoś ich zmusił?- Wie pan co, nie sądzę, żeby w tych czasach można było torturami zmusić kogoś do przyznania, prawda? Zwłaszcza - jeżeli nie mieli z tym nic wspólnego. Natomiast myślę, że oni powinni powiedzieć akurat prawdę i prokuratura ma narzędzia takie i wymiar sprawiedliwości, żeby dowiedzieć się w ogóle, jeżeli faktycznie oni to robili. Marek Falenta w piątkowej "Gazecie Wyborczej" przyznał się, że były - tak to ujmę - formy nacisku, żeby pozbył się jednej ze swoich spółek na rzecz Skarbu Państwa. Jego zdaniem to była propozycja taka nie do odrzucenia. On ją odrzucił, później trochę za to musiał żałować. Czy pan, prowadząc duże też biznesy w Polsce, spotkał się z czymś podobnym? Bo też wymieniał pana nazwisko w kontekście tych wszystkich różnych form nacisku, przeszukań, jakie dotknęły i jego i pana firmę. - Z tym się akurat mogę zgodzić. Nie znam jednak szczegółów, jakie on propozycje otrzymywał. Natomiast widać z wypowiedzi bezpośrednio pana ministra spraw wewnętrznych - pana Sienkiewicza, że w stosunku do mnie były takie decyzje podjęte i takie działania od prawie roku czasu - próbujące zmusić mnie do sprzedaży, krótko mówiąc - tanio albo poniżej ceny wartości rynkowej spółki Mennica.A kto to robił?- Pan Sienkiewicz jasno powiedział. Cytaty są państwu znane, zacytuję tylko jeden fragment: "To może trzeba mu powiedzieć, jak można go bardziej okraść, może zrozumie".Rozumiem, że pan się czuje teraz pokrzywdzony i będzie próbował się bronić, ale prezes Belka w tej samej rozmowie powiedział o panu, że pan "nie przestrzega zasad". A minister Sienkiewicz też mówi w tej samej rozmowie, że skończyły się czasy "tłustych misiów". - Ale o to chciałbym zapytać pana prezesa Belki. Jakich zasad nie przestrzegam, żeby to publicznie - jeżeli mogę go o to prosić - wyjaśnił.Nie wyjaśnił w tej rozmowie, ale może pan wie, o co chodzi.- Nie wiem. Właśnie problem jest w tym, że zasad przestrzegam od 30 lat. Największy problem mam z tym, że nawołuję jako przedsiębiorca do patriotyzmu gospodarczego. Płacę tutaj wszystkie podatki, właśnie tutaj przestrzegam zasad, między innymi dając ludziom legalne zatrudnienie, nie mam ludzi na czarno zatrudnionych, nie mam ludzi na umowach śmieciowych, więc te kilka tysięcy osób, które są na mojej głowie, to jest moja odpowiedzialność. I tego samego oczekiwałbym od polityków, od ludzi w rządzie, żeby też mieli patriotyzm gospodarczy na uwadze. Zobaczcie państwo, nawet wywiadu dla RMF FM, pan Falenta mówi: "Zostałem zaatakowany, ponieważ miałem chęć zaimportowania o 30 proc. taniej węgla skądkolwiek - z Rosji, z Ukrainy - nie jest to istotne". Z punktu widzenia gospodarczego i naszych, jako użytkowników, jako klientów tego węgla, to jest to ok. Gospodarczo jest to ok, ale narusza się - też oczywiście i to trzeba mieć z tyłu głowy - interes kopalni polskich, zatrudnienia w tych kopalniach, ponieważ patrząc tylko i wyłącznie na cenę, to może się okazać, że najłatwiej, najtaniej byłoby zaimportować rząd z Chin cały, bo być może Chińczycy będą tańsi niż nasi ministrowie i nasz premier.To może właśnie w tym kontekście pojawiło się w tej rozmowie pana nazwisko jako osoby, która jest właścicielem prywatnym Mennicy Polskiej albo dużym udziałowcem, a Skarb Państwa pozbył się tych udziałów, czyli Skarb Państwa musi płacić prywatnej osobie za to, że będzie bił monety Narodowego Banku Polskiego. Może łatwiej, prościej i bardziej patriotycznie byłoby produkować takie monety w czymś, co należy do Skarbu Państwa?- Ale przecież ja Skarbowi Państwa tej Mennicy nie ukradłem. Mało tego, kiedy Skarb Państwa duży pakiet, prawie 50 proc. sprzedawał 4 lata temu, to sprzedał funduszom emerytalnym i inwestycyjnym. W związku z tym coś się zmieniło po 4 latach, tak? Moim zdaniem to, że Skarb Państwa nie ma Mennicy jako państwowej spółki, nie jest problemem.To nie jest tak, panie prezesie, że dziś, żeby robić duży biznes w Polsce na styku polityki, spółek skarbu państwa i prywatnego biznesu, to trzeba po prostu znać właściwie osoby. Trzeba znać polityków? Bo Marek Falenta w tej rozmowie z RMF FM wczoraj, w tym studiu mówił, że żałuje, że nie zna ważnych polityków, bo gdyby ich znał, to być może jego życie potoczyłoby się inaczej, nie byłoby całej tej sprawy.- Powiem tak, ja wielu polityków znam, wszystkich opcji, bo trudno po 30 latach - mieszkając w tym kraju i prowadząc interesy - nie znać tych ludzi. I myślę, że z dzisiejszego rządu tak samo wiele osób znam, wiele osób bardzo cenię - bardzo, naprawdę - uważam, że są zawodowcami. Natomiast nigdy nie zabiegałem o szczególną przychylność, ponieważ w mentalności mojej najważniejsza jest samodzielność. Ale zna pan polityków - wrócę do pytania - zna pan polityków najważniejszych, tych z pierwszych stron gazet?- Oczywiście, że tak. Prawie wszystkich.A może z kimś się pan pokłócił, dlatego te problemy?- Wie pan co, myślę, że nie. Myślałem, że jest to atak na mnie za moje wypowiedzi wobec OFE, wobec Pendolino. Miałem sygnały - wychodząc kiedyś ze studia pewien prominentny polityk Platformy - prawa ręka pana premiera Tuska - wręcz mi zarzucił i powiedział - bo jesteśmy po imieniu: "Rząd atakujesz".To był minister finansów?- Wie pan, nie chcę po nazwisku nazywać tej osoby. Mówi: "Rząd atakujesz". A ja wypowiadałem się tylko na ten temat, że uważam, że akurat w OFE powinniśmy mieć możliwość zapisywania się, a nie odwrotnie, że jak się nie zapiszemy, to w tym momencie wypadamy, bo uważam, że umowę z OFE mam podpisaną jako obywatel. Natomiast ta wypowiedź jasno mówi, że celem była Mennica, przejęcie Mennicy, no bo to też są - umówmy się - stanowiska pracy. Pamiętajmy, że parę miesięcy wcześniej Wytwórnia Papierów Wartościowych została przejęta pod skrzydła MSWiA. I gdzieś zrodził się pomysł kogoś, żeby włączyć do tej gry jeszcze Mennicę i wtedy będzie taki kombajn czy kombinat - jak z resztą panowie między sobą rozmawiają, który da oczywiście swoim kolegom kolejne zatrudnienia pracy itd. itd. Tylko dziwię się jednej rzeczy, ponieważ ja, mając w zeszłym roku taki sygnał, że Mennica jest w szczególnym zainteresowaniu odkupieniu przez państwo, rozmawiałem z panem Cytryckim. Powiedziałem, że jeżeli macie taki pomysł, usiądźmy do stołu. Wydzielę wam część zorganizowaną w postaci bicia monet, zbudujemy zakład. Weźcie sobie. Bo Mennica to nie jest tylko część monetarna, to są monety numizmatyczne, które na pewno Skarb Państwa niekoniecznie chciałby robić, to jest deweloperka cała, to jest karta miejska, która dzisiaj stanowi 90 proc. czy 80 proc. przychodu. W związku z tym feedbacku nie było, nikt do mnie z tematem, tylko wszczęto te postępowania, które państwo widzicie i o których się mówi. To na koniec, panie prezesie, spytam o bardzo ważną rzecz: co to wszystko mówi nam o stanie polskiego państwa? Bo dzisiaj zaczynają się wakacje, wielu z nas wyjedzie na wakacje, wrócimy we wrześniu - zacznie się szkoła. Nie wiem, czy będzie ten rząd, czy wytrwa - będą zmiany. Problem chyba jednak pozostanie?- Wiele rzeczy się udało, natomiast oczywiście są tego typu patologie jednostkowe, czy to była sprawa z panem Nowakiem, czy to jest dzisiaj z panem Sienkiewiczem i uważam, że to jest rolą pana premiera, żeby sobie z tym poradził w ogóle, bo to niestety będzie go ściągało za nogi. Czyli czeka pan na dymisję? - Wie pan co, powiem panu tak: ja nie jestem osobą jakąś w ogóle... Pana Sienkiewicza nigdy na oczy nie widziałem w układzie tete-a-tete, wiec nie mam do niego... Po prostu mam do niego żal za to, co powiedział. Wystarczyło, moim zdaniem, gdyby napisał mi: "Panie Jakubas, użyłem skrótu myślowego, przepraszam za to pana". I temat by się skończył, bo nie wiem, co tutaj było przesłanką takiej wypowiedzi. Czyli co, mimo wszystko miłych wakacji, udanych?- Mimo wszystko, miłych wakacji. Nabierzmy sił i wracajmy do pracy.- I walczmy dalej. CZYTAJ TAKŻE: Polska jak druga Argentyna?