Zbigniew Ćwiąkalski - minister sprawiedliwości
Prof. Zbigniew Ćwiąkalski, karnista z Krakowa, naukowiec i praktykujący adwokat, będzie ministrem sprawiedliwości-prokuratorem generalnym. Niewykluczone, że będzie ostatnim sprawującym te obie funkcje, bo jest za ich rozdziałem.
- Nie chcę anty-Ziobry. Chcę, by ministrem sprawiedliwości został lepszy Ziobro - mówił desygnowany na premiera Donald Tusk. Ćwiąkalski w pierwszych wypowiedziach mówił o konieczności odpolitycznienia ministerstwa i skończenia z agresywnym sposobem argumentacji.
Urodzony w Łańcucie Ćwiąkalski ma 57 lat. Jego ojciec Czesław (urodzony w Buczaczu w 1908 r.) przed II Wojną Światową był sędzią. Mąż siostry ojca Jan Bieniarz był jednym z dowódców Armii Krajowej w Małopolsce, po wojnie - więzień stalinowski. Łączy go pokrewieństwo z Marianem Langiewiczem, dyktatorem Powstania Styczniowego.
Prof. Ćwiąkalski to jeden z bardziej znanych przedstawicieli "krakowskiej szkoły prawnej". Dziennikarze często prosili go o komentarz do bieżących spraw sądowych. Oprócz polskiego prawa karnego jest też fachowcem od prawa amerykańskiego.
W latach 1972-1981 był członkiem PZPR, ale w 1981 wstąpił do NSZZ "Solidarność". Po delegalizacji związku był związany z solidarnościowym podziemiem w Krakowie. W latach 1982-85 był członkiem pierwszej Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Po 1989 r. nieformalnie doradzał kilku posłom wywodzącym się z solidarnościowego podziemia. Habilitował się w 1991 r. Jest profesorem prawa karnego na Uniwersytecie Jagiellońskim, wykłada też na Uniwersytecie Rzeszowskim. W latach 1992-93 doradzał premier Hannie Suchockiej, odpowiadał m.in. za ustawę o świadku koronnym.
Wielokrotnie był ekspertem komisji sejmowych. Po powstaniu Platformy Obywatelskiej został zaproszony przez Andrzeja Olechowskiego do Rady Programowej partii, ale nigdy nie uczestniczył w jej spotkaniach. W kadencji 2007-10 został członkiem Komitetu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk.
Wykonuje czynnie zawód adwokata. Bronił m.in. byłego prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego, prawomocnie uniewinnionego od zarzutów, a także pilota Henryka Serdy, oskarżonego po katastrofie śmigłowca, który uczestniczył w akcji ratunkowej pod Rysami, gdy ratowano licealistów z Tychów, prawomocnie uniewinnionego. Jako minister będzie musiał zawiesić tę działalność.
W lutym 2006 r. prof. Ćwiąkalski podpisał się pod protestem ponad stu profesorów prawa przeciw "reformom i metodom działania ministra sprawiedliwości". Asumptem do jego powstania było odwołanie prof. Stanisława Waltosia z UJ z funkcji przewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego przy ministerstwie sprawiedliwości. W geście protestu z udziału w komisji zrezygnowali wszyscy jej pozostali członkowie.
Profesor był krytykiem wielu poczynań ministra sprawiedliwości w rządach PiS Zbigniewa Ziobry, m.in. jego "konika" - sądów 24- godzinnych. Mówił, że większość przepisów została żywcem przepisana z peerelowskiego kodeksu z lat 60. "Nie wpłynęło to specjalnie na poprawę bezpieczeństwa. Sądzę, że podobnie będzie i teraz" - twierdził po ich wejściu w życie wiosną tego roku. Krytykował też nowe prawo o sądach, na mocy którego można sędziów i prokuratorów pozbawić immunitetu w 24 godziny.
W maju profesorowie Ćwiąkalski i Andrzej Zoll starli się z ministrem Ziobrą w sprawie prof. Władysława Mąciora z UJ, b. sędziego Trybunału Stanu, będącego mentorem Ziobry.
"Newsweek" napisał, że na początku lat 80. Mącior przekazywał cenne informacje SB. Miano nawet planować werbunek Mąciora, jednak w IPN dziennikarze nie znaleźli dowodu na przyznanie mu statusu tajnego współpracownika.
Zoll i Ćwiąkalski potwierdzali wtedy, że prof. Mącior kontaktował się z jednym z krakowskich esbeków - kpt. Stanisławem Knapikiem. Ćwiąkalski mówił, że kontakty Mąciora z Knapikiem nie były dla nikogo tajemnicą. "Nie tylko ja widziałem, ale wiele osób widziało" - powiedział.
Prof. Mącior temu zaprzeczył, bronił go też minister Ziobro, który na konferencji prasowej z udziałem przedstawiciela IPN zapewniał, że w Instytucie nie ma żadnych dowodów na współpracę Mąciora z SB. Według Ziobry, profesor był wręcz sekowany za swą niezłomność.
Ćwiąkalskiego bronił Jan Rokita, jego student. "W latach 70. Zbigniew Ćwiąkalski był wśród studentów jednym z najbardziej lubianych i cenionych asystentów na Wydziale Prawa UJ. W latach 80. - uczciwym i odważnym działaczem nielegalnej Solidarności" - mówił.
Ostatnio Ćwiąkalski występował jako obrońca ściganego listem gończym b. senatora Henryka Stokłosy, dla którego ubiegał się o list żelazny. Ostatnio zrezygnował z tej funkcji. Przed miesiącem sporządzał również opinie prawne dla obrońców Ryszarda Krauzego. Według jego ekspertyzy, sprawa biznesmena powinna być umorzona.
Ćwiąkalski jest jednym z dwóch - obok Radosława Sikorskiego - kandydatów na ministrów, do których zastrzeżenia wysuwa prezydent Lech Kaczyński.







