powiedział m.in., że Służby Bezpieczeństwa nie można nazwać organizacją przestępczą, bo "służyło tam wielu porządnych ludzi", którzy zajmowali się np. wywiadem gospodarczym. Szef klubu PiS zarzucił we wtorek przewodniczącemu SLD, że "broni ubeków". Olejniczak wyjaśniał później na konferencji prasowej w Sejmie, że jego wypowiedź była wyrwana z kontekstu. - Moim celem nie była obrona tych, którzy stosowali represje (...); zawsze będę stał po stronie tych, którzy walczyli o demokratyczną Polskę. Jeżeli ktoś poczuł się urażony, to przepraszam - powiedział Olejniczak. Premier powiedział we wtorek, że "tylko młody wiek może troszkę tłumaczyć" wypowiedź Olejniczaka. Dodał, że w tej sytuacji "można powiedzieć, że 'wyszło szydło z worka'". Szef rządu powtórzył, że SB była formacją przestępczą. - Chociaż oczywiście funkcjonariusze się między sobą różnili, byli gorsi i lepsi (...), to jednak cała formacja składała się z ludzi, którym trudno przypisywać przyzwoitość - powiedział premier. Według premiera, sam fakt rozpoczęcia pracy w SB oznaczał, że "ktoś nie był przyzwoity". Przewodniczący SLD tłumaczył we wtorek, że w radiowym wywiadzie wyraźnie stwierdził, iż b. pracownicy Służb Bezpieczeństwa, odpowiedzialni za walkę z opozycja demokratyczną, powinni być potępieni. Na dowód jego słów biuro prasowe SLD rozdało dziennikarzom stenogram poniedziałkowej rozmowy Olejniczka z "Sygnałami Dnia". - Wszystkie osoby, które pracowały w Służbie Bezpieczeństwa w poprzednim systemie i łamiąc prawo zajmowały się niszczeniem opozycji demokratycznej, stosując tzw. ubeckie metody, powinny być jednoznacznie ocenione - mówił Olejniczak. Przewodniczący SLD, pytany przez dziennikarzy, co miał na myśli mówiąc, że współpraca z wywiadem gospodarczym mogła przynosić korzyści "milionom Polaków", wyjaśnił, że chodziło mu np. o osoby odpowiedzialne za tajemnice gospodarcze. - Tych, którzy dokonywali czynów niegodnych trzeba potraktować inaczej niż tych, którzy np. w gospodarce zajmowali się ochroną innowacji, patentów - powiedział Olejniczak. Szef klubu parlamentarnego SLD Jerzy Szmajdziński zwrócił uwagę, że SB pod koniec swojej działalności zatrudniała 24 tys. ludzi, z czego 14 tys. poddało się weryfikacji. - 10,5 tysiąca z nich pozytywnie przeszło weryfikację. Oni zostali zweryfikowani nie przez lewicę, tylko przez prawicę i oni stanowili podstawę nowych służb - Urzędu Ochrony Państwa - przypomniał Szmajdziński. - W tej grupie byli także tacy, którzy dostali awanse generalskie, premie, nagrody, odznaczenia za dokonanie zamachu stanu na Józefa Oleksego. Pytanie do pana Kuchcińskiego, czy i im zostaną odebrane świadczenia emerytalne? - powiedział Szmajdziński. PiS chce rozliczyć z przeszłości b. pracowników SB. W deklaracji "Pamięć i Odpowiedzialność" partia rządząca opowiedziała się m.in. za ujawnieniem listy funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, zakazaniem im pracy w instytucjach publicznych i administracji oraz za obniżeniem ich emerytur do poziomu najniższego świadczenia emerytalno-rentowego. Premier Kaczyński poinformował we wtorek, że projekty ustaw związanych z tzw. deubekizacją zostaną wkrótce przesłane do Sejmu.